Głupota Kleina przyczyną porażki Jezioraka

Przez większość część sobotniego spotkania w Stalowej Woli gra była wyrównana. Żaden z zespołów nie osiągnął przewagi a o końcowym wyniku zdecydowały błędy drużyny z Iławy.

Jeziorak w całym sobotnim meczu nie oddał celnego strzału na bramkę Stali Stalowa Wola. Goście z Iławy właściwie tylko raz zagrozili gospodarzom. W 10. minucie świetną okazję zmarnował Remigiusz Sobociński, który z kilku metrów trafił tylko w słupek. - Szkoda mojej sytuacji zaraz na początku meczu. Gdybyśmy zdobyli tego gola to wszystko układało by się inaczej. Kontrolowalibyśmy przebieg gry - powiedział po zawodach napastnik Jezioraka, który po meczu był mocno zdziwiony, kiedy dowiedział się, że jego zespół nie trafił celnie w bramkę Stali. - Naprawdę nie oddaliśmy celnego strzału? Strzeliłem w słupek, ale on nie jest celnym strzałem. Gospodarze również za wiele razy nie strzelali w światło naszej bramce. Wydaje mi się, że to był ewidentnie mecz na remis - dodał.

Gospodarze zdawali sobie sprawę z konsekwencji jakie niosłaby strata bramki zaraz na początku zawodów. Do tej pory zespół z hutniczego miasta nie zdobył nawet punktu w momencie kiedy trafił gola jako pierwszy. - Na pewno byłby inaczej gdyby goście zdobyli tego gola. Nie ukrywajmy, że wtedy w naszych głowach pojawiłoby się jakieś natchnienie i nie rzucilibyśmy się do ataku. Zdaje sobie z tego sprawę. Jeziorak zapewne cofnąłby się i liczył na jakieś kontry. Wynik byłby pewnie odwrotny. Ostatecznie to my cieszymy się z wygranej - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl pomocnik Stalówki Daniel Radawiec.

Stalowcy mieli mocno w pamięci poprzednie spotkanie ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Rywal z Mazowsza również miał tylko jedną okazję na gola i ją wykorzystał. Zielono-czarni po tym ciosie nie podnieśli się już i opiekun Stalówki obawiał się mocno powtórki tego meczu. - Obawiałem się powtórki z meczu ze Świtem, który raz strzelił na naszą bramkę i wygrał. Teraz mogło być podobnie, gdyby Sobociński zdobył na początku meczu. Jest szczęście z wygranej, ale trzeba pamiętać, że mogło być zupełnie inaczej. Cieszymy się z tej wygranej. Mamy problem ze strzelaniem goli, kiedy przeciwnik się broni. Chłopcy w porównaniu z poprzednim meczem dołożyli trochę wiary w odniesienie sukcesu i to chyba przesądziło o wygranej. Cały czas to spotkanie ze Świtem jest w naszej pamięci. Nasza sytuacja byłaby zapewne inna - mówił na konferencji prasowej trener ekipy z Podkarpacia Sławomir Adamus.

Losy pojedynku rozstrzygnęły się w ostatnich 25 minutach. Najpierw głupio zachował się Christian Klein, który sfaulował bez piłki obrońcę Stali i ujrzał czerwony kartonik, a potem Jeziorak szybko stracił gola, który ustawił dalszy przebieg meczu. - Uważam, że przełomowym momentem była czerwona kartka dla mojego młodego zawodnika, który zachował się jak gówniarz. Potem była bardzo ładna bramka dla gospodarzy. Do końca próbowaliśmy walczyć o remis. Nie udało się - stwierdził szkoleniowiec Jezioraka Piotr Zajączkowski. Krytyczny wobec kolegi był także Sobociński: - kończyliśmy spotkanie w osłabieniu po czerwonej kartce dla naszego zawodnika, co było absolutną głupotą. Mam nadzieję, że nie pozostanie to bez echa. To zawaliło nam cały mecz.

Jeziorak próbował w ostatnich minutach jeszcze powalczyć o remis, ale mądrze grający gospodarze i brak jednego zawodnika uniemożliwił gościom sięgnięcie po jakąkolwiek zdobycz punktową w sobotnich zawodach. - Wszystkie siły kładzie się na ostatnie minuty w takiej sytuacji i wtedy nie jest ważne czy się przegra kilkoma bramkami. Chcieliśmy bardzo zdobyć tą wyrównującą bramkę. Niestety nie udało się nam, mimo że rozegraliśmy niezłe zawody - stwierdził Sobociński.

Jedną z przyczyn porażki można także upatrywać w sytuacji klubu z Iławy, którego przed sezonem wskazywano jako jednego z kandydatów do awansu na zaplecze ekstraklasy. Piłkarze Jezioraka niechętnie o tym chcą rozmawiać, ale zdają sobie sprawę z tego, jak ta sytuacja działa na ich poczynania na boisku. - Nie ma kryzysu w naszym zespole. Nie można jeszcze mówić o jakichkolwiek celach. Mamy problemy wokół klubu. Na pewno nie jest dobrze. My na boisku staramy się walczyć o każde zwycięstwo. Pomaga nam atmosfera w drużynie, ale długo nie da się tak tego ciągnąć. Zobaczymy jak to wszystko zostanie w zimie poukładane. W tej drużynie potencjał na pewno jest. Wszystko się okaże w trakcie trwania rozgrywek - zakończył Remigiusz Sobociński.

Źródło artykułu: