Szczecińska twierdza padła w dwadzieścia minut - relacja z meczu Pogoń Szczecin - Dolcan Ząbki

Bogatą kopalnię ligowych punktów odkryli na Pomorzu Zachodnim piłkarze Dolcanu Ząbki, którzy kolejny raz wywieźli z tego regionu komplet oczek. O ich sukcesie w starciu ze szczecińską Pogonią zadecydował przede wszystkim świetny start drugiej połowy. Marną dyspozycję zaprezentowali z kolei Portowcy, dominujący jedynie w początkowych minutach gry. Cierpkie słowa z ust kibiców usłyszał Marcin Sasal.

Drużyna Roberta Podolińskiego zameldowała się przy Twardowskiego z nadzieją na przerwanie fatalnej serii ośmiu meczów bez zwycięstwa, pamiętając zarazem, iż ostatni dotychczas komplet punktów przywieźli właśnie z niedalekiego Szczecinowi Świnoujścia. Obie drużyny przywitała na murawie pogodna i słoneczna aura, a także hymn Pogoni w oryginalnym wykonaniu spikera Adama Wosika. Zaintonowana pieśń pobudziła do działania szczególnie gospodarzy, z kolei lekko przytłumiła schowanych w początkowych minutach ząbkowian. Portowcy powinni objąć prowadzenie już w 4. minucie. Przemysław Pietruszka wypatrzył podaniem osamotnionego w polu karnym Vuka Sotirovicia, jednak Serb w sytuacji sam na sam z Maciejem Humerskim ominął zarówno bramkarza, jak i bramkę.

Ataki Portowców przybierały na sile i przyniosły oczekiwany skutek w 11. minucie. Podanie od Ediego Andradiny otrzymał przyczajony w narożniku pola karnego Adam Frączczak, którego sygnalizowane i wydawałoby się - niegroźne uderzenie trafiło prosto do siatki pod ręką Humerskiego. Uskrzydleni prowadzeniem Portowcy zdominowali także kolejne minuty meczu i choć nie forsowali szaleńczego tempa, nie pozwolili na żadną swobodę graczom Dolcanu. Wspierani przez powracających do zorganizowanego dopingu kibiców z sektora "pod zegarem" rozpoczęli grę atakiem pozycyjnym.

Ząbkowianie odnaleźli się na boisku dopiero w 29. minucie, gdy prostopadłe podanie z głębi pola dotarło do Patryka Koziary, strzelającego bez chwili zawahania tuż nad poprzeczką. Niewykorzystana okazja nie była jedyną kiepską wiadomością dla wspomnianego zawodnika. Już chwilę później, Koziara musiał ustąpić miejsca na murawie wprowadzonemu w jego miejsce Łukaszowi Sierpinie. Ten drugi niemal natychmiast stanął przed doskonałą okazją na doprowadzenie do remisu, jednak naciskany przez obrońców, przestrzelił w sytuacji sam na sam z Radosławem Janukiewiczem. Końcówka pierwszej połowy upłynęła pod znakiem coraz śmielszych ataków Dolcanu i serii niedokładnych zagrań gospodarzy. Uderzenia z rzutów wolnych Rafała Grzelaka i Grzegorza Piesia mogły zwiastować spore emocje po przerwie.

Emocji faktycznie nie zabrakło, choć niewielu kibiców spodziewało się aż tak dramatycznego zwrotu akcji w drugiej połowie. Dodatkowo zmotywowani przyjezdni ruszyli do ofensywy, której niemal biernie przyglądali się obrońcy Pogoni. W 48. minucie prawym skrzydłem popędził wprowadzony po przerwie Daniel Chylaszek, zwiódł bez większego problemu defensorów i wyłożył piłkę niczym na tacy Maciejowi Tatajowi. Najskuteczniejszy snajper Dolcanu w bieżącym sezonie bezbłędnie skorzystał z podarunku i odrobił bramkową stratę z pierwszej odsłony. Drużyna trenera Podolińskiego poszła za ciosem i już chwilę później mogła świętować kolejne trafienie do siatki zdezorientowanych Portowców. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał strzałem nożycami Rafał Grzelak i wprowadził w euforię całą ławkę rezerwowych przyjezdnych.

Na szturm gości nie odpowiedzieli w żaden sposób szczecinianie. W ich poczynaniach był bardzo widoczny brak Bartosza Ławy i Takafumiego Akahoshiego, czyli dwóch kreatorów gry w środku pola. Podopieczni Marcina Sasala grali schematycznie i niedokładnie, sprawiali wrażenie kompletnie nieobecnych na murawie. Słabość Portowców wykorzystali z ogromną premedytacją piłkarze Dolcanu, już w 66. minucie prowadzący różnicą dwóch goli. Łukasz Sierpina bezkarnie prowadził piłkę w polu karnym gospodarzy, wypatrzył podaniem doświadczonego Michała Pulkowskiego, który z całej siły huknął do siatki. Wynik 3:1 i część kibiców Pogoni zaczęła opuszczać trybuny przy Twardowskiego, inni z kolei rozpoczęli intonowanie pieśni - "nie ma trenera, w Szczecinie nie ma trenera".

Nerwowe wskazówki głównego zainteresowanego, czyli Marcina Sasala przez długi czas nie potrafiły pobudzić Portowców, pod których bramką raz po raz kotłowało się po akcjach gości. Najpierw, strzał Sierpiny zablokował z największym wysiłkiem Dawid Kucharski, a następnie tylko interwencja Janukiewicza zapobiegła stracie bramki po mierzonej próbie Damiana Świerblewskiego.

Piłkarze Dolcanu cofnęli się dopiero w samej końcówce, co natychmiast zaowocowało zagrożeniem pod ich bramką. W 92. minucie uderzenie Ediego Andradiny omal nie zaskoczyło Humerskiego, a boisko musiał opuścić ukarany drugim żółtym kartonikiem Grzelak. Dwie minuty później, arbiter wskazał na jedenasty metr po faulu na Donaldzie Djousse, a rzut karny na gola ocierającego łzy zamienił Edi. Chwilę później, taniec radości mogli zaprezentować już piłkarze Dolcanu, świętujący powrót na ścieżkę zwycięstw i zburzenie piłkarskiej twierdzy przy Twardowskiego, gdzie Pogoń przegrała po raz pierwszy w bieżącym roku.

Po meczu powiedzieli:

Trener Dolcanu Ząbki Robert Podoliński: Od kilku kolejek brakowało nam naprawdę niewiele, aby dopisać na swoje konto komplet punktów. W sobotni wieczór nareszcie nam się ta sztuka udała. Zwycięstwo ma szczególny smak, gdyż odnieśliśmy je na tak trudnym terenie jak stadion Pogoni i dedykuje je naszym kibicom, którzy jeżdżą za nami po całym kraju. Nie ma ich wielu, ale także w Szczecinie ich nie zabrakło.

Trener Pogoni Szczecin Marcin Sasal: My z kolei musimy przeprosić naszych kibiców, ponieważ zagraliśmy słabe spotkanie. Efektem takiej postawy jest fatalny wynik, druga porażka z rzędu. Mecz rozpoczął się dla nas dobrze, ponieważ stworzyliśmy okazję strzelecką Sotirovicia, a chwilę później wyszliśmy na prowadzenie. Po przerwie wróciliśmy na murawę jak chłopcy, a nie jak drużyna. Oddaliśmy rywalom pole i przebudziliśmy się dopiero, gdy przegrywaliśmy różnicą dwóch bramek. W naszych poczynaniach był widoczny brak dwóch podstawowych zawodników za środka pola. Nie możemy tak grać! Decyzje zapadną jutro.

Pogoń Szczecin - Dolcan Ząbki 2:3 (1:0)

1:0 - Frączczak 13'

1:1 - Tataj 48'

1:2 - Grzelak 52'

1:3 - Pulkowski 66'

2:3 - Edi 90+4' (k.)

Składy:

Pogoń: Janukiewicz - Hricko, Radler, Kucharski, Noll, Frączczak, Łuszkiewicz, Edi Andradina, Pietruszka (70' Kolendowicz), Szałek (63' Lewandowski), Sotirović (55' Djousse).

Dolcan: Humerski - Piesio, Ciesielski, Grzelak, Korkuć (46' Chylaszek), Koziara (28' Sierpina), Bazler, Wełna, Pulkowski, Tataj, Świerblewski (84' Zapaśnik).

Żółte kartki: Hricko (Pogoń Szczecin) oraz Korkuć, Grzelak (Dolcan Ząbki).

Czerwona kartka: Grzelak /90+3' za drugą żółtą/ (Dolcan Ząbki).

Widzów: 3000.

Najlepszy zawodnik Pogoni: Peter Hricko.

Najlepszy zawodnik Dolcanu: Michał Pulkowski.

Najlepszy zawodnik meczu: Michał Pulkowski.

Komentarze (0)