W Łęcznej znów mają lidera! - relacja z meczu Bogdanka Łęczna - GKS Katowice

Bezbarwna I połowa została zepchnięta w cień dzięki emocjonującej drugiej części gry. Gospodarze zaaplikowali przedostatniej drużynie I ligi dwie bramki i utrzymali prowadzenie, choć kończyli spotkanie w dziesiątkę. Dzięki wygranej 2:0 awansowali na 1. miejsce w tabeli, które utrzymają przynajmniej do niedzielnego meczu Zawiszy Bydgoszcz z Kolejarzem Stróże.

Obie drużyny niemrawo rozpoczęły mecz, a większość akcji kończyła się w środkowej strefie boiska. Łęczyńskim kibicom serca zadrżały po kwadransie gry, kiedy Sergiusz Prusak przewrócił się w starciu z Jackiem Kowalczykiem i długo nie podnosił się z murawy. Ekspresowo do zmiany przygotował się Paweł Socha, lecz musiał wrócić na ławkę.

Kiepsko prezentowała się defensywa Bogdanki. Jako prawy obrońca zagrał Dawid Sołdecki i nie radził sobie na nowej pozycji. Często dawał on ogrywać się rywalom, koledzy nie zawsze naprawiali jego błędy, dzięki czemu goście oddawali sporo strzałów z dystansu. Mieli oni jednak kłopoty z precyzją.

W 30. minucie niewiele zabrakło, aby gospodarze objęli prowadzenie po błędzie Jana Beliancina. Wojciech Łuczak mocno strzelił z ostrego kąta, futbolówka odbiła się od nogi słowackiego defensora i o centymetry minęła poprzeczkę. W końcówce I połowy swoją szansę miał GKS i Przemysław Pitry minimalnie chybił celu.

Tuż po zmianie stron Bogdanka objęła prowadzenie. Po wrzutce Michała Renusza z lewej strony boiska najprzytomniej w olbrzymim zamieszaniu zachował się Tomas Pesir i wepchnął piłkę do siatki. Korzystny wynik nie uspokoił gospodarzy, którzy wciąż atakowali.

W 61. minucie Damian Kaciczak sfaulował w polu karnym Radosława Bartoszewicza, a jedenastkę z zimną krwią wykorzystał Nildo - najlepszy strzelec w I lidze. GKS mógł dobić Michał Renusz, lecz posłał piłkę tuż obok słupka.

Katowicki zespół stracił nadzieję na odwrócenie losów rywalizacji, zaś Bogdanka nadal czyhała na kolejną szansę. W końcówce łęcznianie musieli poradzić sobie bez Renusza, który został ukarany czerwoną kartką. Jego brak nie był jednak widoczny i podopieczni Piotra Rzepki zwyciężyli 2:0.

Po meczu powiedzieli:

Rafał Górak (trener GKS-u): Mecz piłkarski trwa dwie połowy. GKS Katowice po prostu nie wyszedł na II połowę. W przerwie robiliśmy wszystko, żeby początek drugiej części gry wyglądał jak pierwsza. Ta stracona bramka rzeczywiście zaważyła na końcowym wyniku. Bogdance grało się wtedy dużo łatwiej i niestety przegraliśmy mecz.

Piotr Rzepka (trener Bogdanki): Był to dla nas zdecydowanie najtrudniejszy mecz. Z Polkowicami zagraliśmy koncertowo pod względem taktycznym i było wiadomo, że nie uda nam się tego powtórzyć. Wiedziałem też, iż zespół z Katowic w każdej chwili może nam zagrozić. W I połowie nie mogliśmy narzucić swojego stylu i GKS cały czas kontrolował grę. W doliczonym czasie dopisało nam szczęście, że nie wpadła bramka dla rywali. Tuż po przerwie strzeliliśmy gola, który ułożył nam mecz i spowodował, że już nie musieliśmy się denerwować. Musieliśmy wykonywać podstawowe zadania taktyczne i wiedzieliśmy, iż GKS zacznie być coraz bardziej nerwowy. Mój zespół kolejny raz zaprezentował zaangażowanie oraz wolę walki.

Bogdanka Łęczna - GKS Katowice 2:0 (0:0)

1:0 - Pesir 46'

2:0 - Nildo (k.) 62'

Składy:

Bogdanka: Prusak (46' Socha) - Pielorz, Wallace, Nikitović, Sołdecki - Renusz, Bartoszewicz, Falkowski (46' Pesir), Łuczak (88' Pielach), Zuber - Nildo.

GKS: Sabela - Kaciczak (67' Pawłowski), Kowalczyk, Beliancin, Rzepka - Chwalibogowski (88' Feruga), Hołota, Pitry, Chmiel, Goncerz - Rakels (55' Zachara).

Żółte kartki: Łuczak, Renusz (Bogdanka) oraz Goncerz, Hołota, Kaciczak (GKS).

Czerwona kartka: Renusz /83'/ za drugą żółtą (Bogdanka).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów: 1000 (gości: ok. 130).

Komentarze (0)