Ogromna awantura w szatni po meczu Flota - Bogdanka

Niezdrowe emocje towarzyszące końcówce meczu Flota - Bogdanka przeniosły się po ostatnim gwizdku do szatni, gdzie doszło do nerwowego starcia piłkarzy obu ekip. Uczestników przepychanek rozdzielała stadionowa ochrona. Ucierpiał trener przyjezdnych Piotr Rzepka, który impulsywnie protestował przeciw rejestrowaniu awantury.

Nerwowa atmosfera narodziła się już na murawie, gdy w samej końcówce meczu starli się defensorzy obu drużyn - Ivan Udarević i Paweł Magdoń. Ten drugi miał kopnąć rywala po gwizdku, za co został ukarany czerwoną kartką przez prowadzącego zawody Piotra Wasielewskiego. Chorwat ujrzał z kolei jedynie żółty kartonik, co dodatkowo rozjuszyło opuszczającego plac gry Magdonia.

Gorący incydent miał swoją kontynuację po ostatnim gwizdku. Do uradowanej zwycięstwem szatni Wyspiarzy udał się pradopodobnie jeden z graczy Bogdanki, który bardzo zdenerwowany chciał wyjaśniać wydarzenia ostatnich minut. W niewielkim korytarzyku rozdzielającym szatnie starli się natychmiast zawodnicy obu ekip, doszło do przepychanek i rękoczynów. Kolegów starali się uspokoić kapitan Floty Marek Niewiada i były gracz świnoujskiej drużyny - Sergiusz Prusak, ale trwająca kilka minut zadyma zdawała się nie mieć końca.

Ostatecznie, do szatni wkroczyli pracownicy ochrony, który rozdzielili walczących i wymieniających cierpkie słowa piłkarzy. W wyniku przepychanek ucierpiał trener Bogdanki Piotr Rzepka, który impulsywnie przeganiał z okolic klubowego budynku dziennikarzy i operatorów kamer, starających się rejestrować wydarzenia. - Jestem ranny, w moim kierunku poleciały pachołki i elementy muru. Mecz obfitował w wiele starć, dlatego zawodnicy powiedzieli sobie parę niemiłych słów wracając do szatni. Doszło do szamotaniny dwudziestu ludzi na bardzo małej przestrzeni - relacjonował Piotr Rzepka.

Ukarany czerwoną kartką Paweł Magdoń nie ukrywał, że genezą starcia były wydarzenia z ostatnich minut meczu. - Jeden z zawodników Floty zachował się nie fair i takim postępowaniem pokazał, że nie jest mężczyzną. Doszło do zamieszania, musieliśmy sobie wyjaśnić boiskowe sytuacje - opowiadał po meczu obrońca Bogdanki. Wydarzeń nie chcieli zgodnie komentować pytani piłkarze i trenerzy ze świnoujskiego obozu. Nastroje wśród Wyspiarzy uspokoiła dopiero pokojowa wizyta w szatni kapitana Bogdanki Veljko Nikitovicia.

Źródło artykułu: