Przed derbowym starciem przy Olimpijskiej nastroje w obu obozach były dalekie od ideału. Polonia sezon rozpoczęła od dwóch porażek i chcąc nie tracić dystansu do bezpiecznej strefy tabeli musiała w piątek zapunktować. Piast z kolei po dwóch kolejkach miał na koncie zaledwie punkt i tylko zwycięstwo pozwalało gliwiczanom dołączyć już teraz do grona zespołów walczących o awans do T-Mobile Ekstraklasy.
Pierwsza połowa spotkania rozczarowała. Na boisku dominowała walka, mniej było klarownych sytuacji bramkowych i emocji czysto piłkarskich. Od czasu do czasu któraś z drużyn wybijała się z przeciętności i stwarzała zagrożenie pod bramką rywala, ale zazwyczaj kończyło się tylko na rozbudzonych apetytach. Tak było m.in. po nieznacznie chybionej próbie strzału z dystansu w wykonaniu Tomasza Podgórskiego i zastopowanej szarży na gliwicką bramkę Pawła Kornackiego.
Polonii trzeba oddać, że w starciu z faworyzowanym Piastem trzymała się dzielnie i zrobiła kolejny krok do przodu, w porównaniu z zakończonymi porażkami meczami z Pogonią i Wartą. To jednak nie wystarczyło do tego, żeby w derbowym pojedynku bytomianie zdobyli choć punkt. Po przerwie oba zespoły postawiły bowiem na odważniejszą grę w ofensywie i pod tym względem górą był zespół z Gliwic.
Zaczęło się od bramki zdobytej osiem minut po przerwie przez Tomasza Bzdęgę. Pomocnik Piasta przymierzył z dystansu i piłka, nieco szczęśliwie, wpadła do siatki bytomskiej bramki tuż przy słupku. Później swoje okazje mieli też Rudolf Urban i Łukasz Krzycki, ale nie zdołali zamienić ich na bramkę. Sztuka ta udała się za to w 73. minucie spotkania Pavolovi Cicmanowi, który po dograniu Adriana Świątka stanął przed pustą bramką i dopełnił formalności.
Polonia w końcówce przygasła. W grze bytomskiej drużyny nie było widać pomysłu na sforsowanie zwartych szyków defensywnych Piasta. Gliwiczanie także odpuścili, w pełni usatysfakcjonowani dwubramkowym prowadzeniem. - W poprzedniej kolejce zapunktowaliśmy za jedno oczko, a tym razem możemy się cieszyć z trzech punktów. W pierwszej połowie coś w naszej grze się nie kleiło, ale po przerwie udowodniliśmy, że jesteśmy zespołem lepszym - ocenia Tomasz Podgórski, kapitan drużyny z Okrzei.
Mimo porażki również gracze Polonii nie spuścili głów. - Pierwsza bramka dla Piasta była trochę przypadkowa i miała ona jakiś wpływ na to, jak zagraliśmy w drugiej połowie. Widać w naszej grze coraz więcej pozytywów. Na pewno wyglądało to lepiej, niż z Wartą. Myślę, że kiedy wygramy pierwszy mecz, to wszystko się w nas odblokuje. Jak się nie da wygrać, to trzeba choć strzelić bramkę. To też dodałoby nam pewności siebie i wiary we własne możliwości - przekonuje Dariusz Góral, pomocnik bytomian.
Po meczu powiedzieli:
Marcin Brosz (trener Piasta Gliwice): Był to dla nas bardzo ciężki mecz z wymagającym rywalem. Wiedzieliśmy, że chcąc osiągnąć dobry wynik, musimy przede wszystkim strzelić w Bytomiu bramkę. Udało nam się to i w konsekwencji strzeliliśmy drugą. Cieszymy się, że cenne trzy punkty jadą do Gliwic.
Dariusz Fornalak (trener Polonii Bytom): Usłyszeliśmy duży komplement z ust trenera Piasta, że spotkały się dwie równorzędne drużyny. Poprawnie rozegrana pierwsza połowa to za mało, żeby zdobyć punkty w meczu z takim rywalem. Na dzisiaj nie stać nas na to, żeby 4-5 graczy ofensywnych siedziało na trybunach, nie mogąc wybiec na boisko. Niestety taka sytuacja miała miejsce przy okazji tego spotkania.
Polonia Bytom - Piast Gliwice 0:2 (0:0)
0:1 - Bzdęga 54'
0:2 - Cicman 72'
Składy:
Polonia: Kiełpin - Sinclair, Killar, Tanżyna, Chomiuk, Góral (57' Alancewicz), Matusiak, Gamla (73' Zaczyński), Kornacki, Świerczok (78' Wojsyk), Pietrowski.
Piast: Szmatuła - Lisowski, Krzycki, Klepczyński, Matras, Podgórski, Zganiacz, Urban (90+1' Hałgas), Bzdęga (58' Świątek), Cicman, Kędziora (82' Matuszek).
Sędzia: Michał Zając (Sosnowiec).
Widzów: 2000.