Kiedy przed rokiem Paweł Olkowski pojawił się na testach w GKS Katowice, w głowie przyświecała mu jedna myśl - wywalczyć angaż. Wcześniej występował w Gwarku Zabrze i zaliczył epizod w drużynie Młodej Ekstraklasy Zagłębia Lubin. W klubie z Dolnego Śląska jednak kariery nie zrobił i stąd do głowy przyszła mu myśl, o zakończeniu kariery. - Nauka dobrze mi szła i gdybym nie załapał się w Gieksie, pewnie poszedłbym na studia i grał gdzieś na Opolszczyźnie, ale tylko amatorsko - mówi młody zawodnik.
Po trwających blisko trzy tygodnie testach Olkowski zdołał jednak przekonać do swoich umiejętności trenera Dariusza Fornalaka i podpisał kontrakt z klubem ze stolicy Górnego Śląska. W minionym sezonie był czołowym zawodnikiem katowiczan. Sezon rozpoczął na prawej stronie defensywy. W jego końcówce występował już w ataku. - Grałem tam, gdzie w danej chwili potrzebował mnie trener. W Remes Cup stanąłem nawet na bramce, więc w razie potrzeby i na tej pozycji dałbym sobie radę - przekonuje.
Debiutancki sezon na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy 21-latek zaliczył ze świetnym bilansem 31. spotkań i pięcioma strzelonymi bramkami. Zobaczył też siedem żółtych i jedną czerwoną kartkę. Swoją dobrą grą zwrócił na siebie uwagę włodarzy klubów najwyższej klasy rozgrywkowej. Żeby zobaczyć go na własne oczy do Katowic pofatygował się Stan Valckx, dyrektor sportowy Wisły Kraków. Zainteresowanie wszechstronnym zawodnikiem wyrażała też Legia Warszawa. Na finiszu potentatów wyprzedzili działacze Górnika. - Byłem od początku zdecydowany na grę w Zabrzu. Wiedziałem, że w Górniku mogę zrobić kolejny krok do przodu - wyjaśnia.
Na Roosevelta przeniósł się za 300 tys. złotych z Gieksy, która raptem kilkadziesiąt godzin wcześniej wykupiła gracza z Gwarka za raptem 70 tys. Do Górnika przychodził jako prawy obrońca, ale w rywalizacji ze świetnie dysponowanym tego lata Michałem Bembenem był bez szans. - Nie udało mi się wygrać rywalizacji z Michałem, to możemy grać obaj - uśmiecha się Olkowski, który w debiucie przeciwko Śląskowi wybiegł na prawym skrzydle.
Swój pierwszy występ na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej zaakcentował bardzo dobrą grą. Dwukrotnie był bliski zdobycia bramki, a raz, być może, na listę strzelców się wpisał. Do dziś trudno bowiem ocenić, który z graczy zabrzan wpakował piłkę do bramki Śląska; zgrywający futbolówkę głową w kierunku bramki Arkadiusz Milik, Olkowski czy Adam Banaś. - Po meczu oglądaliśmy powtórki i sami nie wiemy który z nas ostatni dotknął piłki. Na pytanie kto strzelił bramkę we Wrocławiu, możemy odpowiedzieć zgodnie: Górnik! - puentuje ze śmiechem uzdolniony młodzian drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.