Proces licencyjny Polonii trwał przez wiele tygodni. Na jego finiszu w środę, 2 sierpnia Komisja Odwoławcza miała zająć się odwołaniem, ale tego nie zrobiła. Dzień później Zarząd PZPN zobligował jednak to ciało, aby ponownie rozpatrzyć wniosek klubu. Ostatecznie w poniedziałek, 7 sierpnia śląski klub dostał warunkowe pozwolenie na grę w elicie.
- Pracuję w tym zawodzie 30 lat, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Brak słów! - ocenił na łamach Życia Warszawy Marek Śliwiński, prezes Znicza Pruszków, klubu, który w przypadku degradacji Polonii zająłby jej miejsce.
Co gorsza, całą procedurą zniesmaczony jest także przewodniczący Komisji Odwoławczej, Zbigniew Sadowski. - To skandal. Nie widziałem żadnych podstaw prawnych uzasadniających zwołanie tego posiedzenia. Polonia już dawno temu wyczerpała procedurę odwoławczą, co przyznał nawet szef komisji ds. licencji UEFA Andrea Traversa. Jedyną szansą dla bytomian był Sportowy Sąd Polubowny w Lozannie - wyjaśnił w Życiu Warszawy.
Sadowski przyznał, że wysłał do Michała Listkiewicza pismo, w którym oznajmił, że rezygnuje ze swojej funkcji. - Nie mam innego wyjścia. Nie mogę przewodniczyć komisji, która nie działa suwerennie. Mam dość wymuszania, wywierania presji, opluwania mnie podczas spotkań zarządu - wyjaśnił.
Działacze Znicza, choć czują się oszukani, nie zamierzają czynić żadnych kroków prawnych, nie wierzą bowiem w ich skuteczność.