Marcin Ziach: Masz za sobą pierwszy rok kontraktu w Górniku. Nie tak chyba wyobrażałeś sobie jego przebieg.
Michał Jonczyk: Zdecydowanie nie tak to sobie wyobrażałem. Czasami jednak życie lubi nas zaskakiwać i pewnych rzeczy nie da się przewidzieć. Zostało mi dwa lata kontraktu w Górniku i wierzę, że będą to lata udane.
Szczęście nie było twoją domeną przez ten czas. Urazy cię nie oszczędzały.
- Rzeczywiście miałem ich sporo w trakcie tego sezonu. Przeskok miedzy treningami w pierwszej lidze i ekstraklasie okazał się dla mnie zbyt duży. Podczas tego roku wzmocniłem się jednak fizycznie, co pozwala mi z optymizmem patrzeć w przyszłość.
W meczu z Polonią Bytom przy Roosevelta przeszedłeś drogę z piłkarskiego nieba na samo dno piekła.
- Ten mecz szczególnie utkwił mi pamięci. Zdobyta bramka i dobra postawa w trakcie spotkania utwierdziły mnie w przekonaniu, że jestem w stanie poradzić sobie w tej lidze, pod warunkiem, że tylko będę zdrowy. Zdaję sobie sprawę, że twoje pytanie głównie wiązało się z kontuzja więzadeł, jakiej w tym meczu doznałem, jednak na tę chwile kończę okres rehabilitacji i ten etap jest dla mnie właściwie zamknięty.
Poczyniłeś starania ku temu, żeby podobne urazy ci się już nie przydarzały?
- Przez cały okres rehabilitacji zwracałem uwagę nie tylko na kolano, ale też na inne partie mięśniowe. Jak już wcześniej wspomniałem, wzmocniłem się fizycznie i teraz mogę z większym optymizmem podchodzić do tego, że kłopoty ze zdrowiem będą należały do przeszłości.
Okres rehabilitacji był czasem dla piłki straconym.
- W grze w piłkę czynnie nie uczestniczyłem, ale stale śledziłem wyniki zespołu. Wykorzystując ten czas mogłem skupić się na szkole.
Łatwiej biegać za piłką po boisku, czy przyglądać się poczynaniom kolegów z perspektywy trybun?
- Za każdym razem, kiedy przyjeżdżałem do Zabrza na mecz, odliczałem ile zostało mi czasu do końca rehabilitacji i kiedy wreszcie będę mógł pomóc chłopakom na boisku. Oglądanie kolegów z wysokości trybun dla zawodnika nie jest łatwe.
Kibice Górnika z twoim powrotem wiążą duże nadzieje.
- Miło jest czuć wsparcie kibiców. Cieszy mnie to, że we mnie wierzą. Ja osobiście stawiam sobie wysokie cele na najbliższy sezon i chciałbym pomóc drużynie w osiąganiu dobrych wyników na boisku.
Czujesz się na siłach, by włączyć się do walki o miejsce w pierwszym składzie Górnika, czy będziesz szukał alternatywnej opcji w postaci wypożyczenia do innego klubu?
- Na temat wypożyczenia w ogóle nie myślałem. Jestem już praktycznie zdrowy. Za dwa tygodnie Górnik rozpoczyna przygotowania do nowego sezonu, a ja od pierwszego treningu rozpoczynam walkę o miejsce w pierwszej jedenastce.
Miniony rok był dla ciebie nie tylko rokiem próby w ekstraklasie, ale też ważnym krokiem w edukacji. Jak udał ci się egzamin dojrzałości?
- W czasie licznych rozmów z nauczycielami doszliśmy do wniosku, że ta kontuzja uratowała moją maturę. Na pewno nie zdałbym jej tak dobrze, jak teraz, gdybym miał czas wypełniony treningami i przygotowaniami do spotkań.
Jak ocenisz grę Górnika w minionym sezonie? Szósta lokata na koniec rozgrywek to wynik, który przed rokiem pewnie wzięlibyście w ciemno.
- Razem z chłopakami cieszyłem się z sukcesu zespołu. Patrząc przez pryzmat całego sezonu, pokazaliśmy, że jesteśmy bardzo dobrym zespołem. Mam nadzieję, że przyszły sezon będzie dla Górnika równie udany, co miniony.
Zespół długo liczył się też w walce o awans do europejskich pucharów. Ostatecznie do pełni szczęścia zabrakło czterech punktów.
- Szkoda, że nie udało nam się wykorzystać tej szansy. Trzeba jednak pamiętać, że w tym sezonie byliśmy beniaminkiem i naszym celem było spokojne utrzymanie. Cel zrealizowaliśmy, a o grze w europejskich pucharach możemy myśleć w perspektywie najbliższej przyszłości.
Choć od zakończenia sezonu minęło nieco ponad dwa tygodnie, w Zabrzu nie ma już kilku graczy, dzięki którym Górnik osiągnął sukces.
- Na tę chwilę odeszło z drużyny trzech zawodników, więc nie mówmy, że Górnik w tym roku organizuje wyprzedaż. Wierzę, że jesteśmy w stanie załatać te dziury i znów powalczyć o dobre miejsce w tabeli.