Schodzący z boiska piłkarze gospodarzy nie kryli zadowolenia z tego, że Piast pierwszy raz od marca wygrał ligowe spotkanie. Przeciwnikiem, który pozwolił przełamać się gliwiczanom, był zespół Górnika Polkowice. - Myślę, że z przebiegu meczu zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Wydaje mi się, że mieliśmy więcej klarownych sytuacji, dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Jak już prowadziliśmy, to pozwoliliśmy Górnikowi więcej grać piłką i może stąd wynikały ich sytuacje. Chociaż myślę, że jakiś stuprocentowych okazji nie mieli. Wrzutki w pole karne, piłki grane na aferę. Szkoda, że nie wygraliśmy wyżej, ale cenne jest zwycięstwo, odniesione po trzynastu meczach bez wygranej - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, zawodnik Piasta Gliwice, Igor Lewczuk. - Chociaż wygraliśmy z Gorzowem, to po dwóch porażkach - dodał po chwili z uśmiechem na twarzy.
Wygraną z Górnikiem Polkowice można określić jednym słowem: nareszcie. - Szkoda, że udało się wygrać dopiero na koniec tej rundy i sezonu. Jednak na pewno zwycięstwo cieszy, bo uniknęliśmy kolejnej porażki bądź remisu - stwierdził obrońca.
Kibice Piasta zapowiadali, że stworzą w Wodzisławiu "piekło" drużynie prowadzonej przez Marcina Brosza. Wypożyczony z Jagiellonii Białystok defensor spodziewał się jednak czegoś mocniejszego ze strony fanów. - Nie mówmy tu o piekle, mi się bardziej chciało śmiać. Myślałem, że przyjedzie tu kilka tysięcy ludzi i naprawdę coś się będzie działo, jakiś kocioł przygotują. A z całym szacunkiem, ale potrąbili trochę i bardziej czuliśmy się, jak w RPA przez te wuwuzele, a nie w jakimś tam piekle.
W ostatniej kolejce tego sezonu Piast pojedzie do Niecieczy na mecz z tamtejszą Termalicą, która musi drżeć o utrzymanie do samego końca. - Na pewno w ciągu tygodnia będzie się milej pracowało, niż praktycznie przez całą rundę. Wiadomo, że zwycięstwo uskrzydla, szkoda tylko, że tak późno przyszło, ale lepiej późno, niż później - zakończył Igor Lewczuk.