Edwin van der Sar mocno liczył na udane pożegnanie. Wywalczenie trzeciego Pucharu Europy miało był zwieńczeniem jego bogatej kariery. - Z niecierpliwością czekam na finał, by wygrać jeszcze jeden pojedynek w życiu i udanie to wszystko zakończyć - mówił 40-latek w tygodniu poprzedzającym starcie z Barcą.
Na Wembley Katalończycy okazali się jednak zdecydowanie lepsi od Czerwonych Diabłów. Były reprezentant Holandii popisał się kilkoma niezłymi interwencjami (po strzałach Leo Messiego, Andresa Iniesty, Xavi'ego i Dani Alvesa), ale trzech uderzeń nie zdołał zatrzymać. Przy trafieniu Messiego z 20 metrów piłka wpadła niemal w środek bramki. - Nie wiem, czy mogłem to obronić. Myślę, że byłem dobrze ustawiony. On ma skłonność do podkręcania strzałów w kierunku długiego słupka. Poza tym widoczność zasłonił mi stojący na linii strzału Villa - tłumaczył się van der Sar.
- Sądzę, że rozegrałem o jeden mecz za dużo. Nie zawsze jest dane w pożegnalnym spotkaniu uzyskać wysoką notę. Porażka nie jest miła, ale oni mieli po prostu lepsze okazje. Dziękuję wszystkim za wspomnienia i... jeszcze się zobaczymy - stwierdził wychowanek Ajaxu Amsterdam.
Van der Sar na Old Trafford występował od 2005 roku. Jego wkład w rozwój Czerwonych Diabłów docenił sir Alex Ferguson. - Edwin był fantastycznym sługą Manchesteru United, życzymy mu wszystkiego najlepszego. Jego kariera była wspaniała, zdobył mnóstwo trofeów i nagród indywidualnych, był wielkim profesjonalistą. Myślę, że jest to coś, co go wyróżnia - podsumował dokonania Holendra menedżer mistrzów Anglii.
Czym po zawieszeniu butów na kołku zamierza zajmować się słynny bramkarz? - Będę grał w golfa, spędzał mnóstwo czasu na wakacjach z rodziną i poświęcał się dzieciom. Podczas kariery nie można uprawiać niebezpiecznych sportów, takich jak narciarstwo czy jazda na motocyklu. Teraz będzie na to czas - przyznał z uśmiechem van der Sar.