Polonii nie pomogła zmiana trenera na kilkanaście godzin przed arcyważnym meczem z Lechem Poznań. Niebiesko-czerwoni ulegli Kolejorzowi 1:2 (0:1), szczególnie w pierwszej połowie wyraźnie odstając od rywala. - Szkoda, że w tak ważnym momencie przyszło nam się potykać z ustępującym mistrzem Polski. W pierwszej połowie nie umieliśmy utrzymać się przy piłce. Lech klepał piłką, a my tylko biegaliśmy - przyznaje Dariusz Fornalak, szkoleniowiec bytomian.
Porażka z poznańską jedenastką sprawiła, że szanse Polonii na utrzymanie w ekstraklasie stały się już tylko iluzoryczne. Bytomska drużyna musiałaby nie tylko wygrać z Legią przy Łazienkowskiej, ale też liczyć na to, że punkty stracą Arka i Cracovia. - Mecz z Legią będzie dla nas niemniej trudny niż spotkanie z Lechem, bo przeciwnicy są porównywalnej klasy. Nie możemy się jednak poddać i przed meczem kalkulować, że go przegramy, bo wtedy nie mielibyśmy po co do Warszawy jechać. A pojedziemy - zapewnia trener drużyny z Olimpijskiej.
W ostatnich tygodniach bytomian prześladuje seria porażek w stosunku 1:2. Takim wynikiem kończyły się mecze Polonii z Cracovią, Górnikiem, Arką i Lechem. Za każdym razem przynajmniej punkt był w zasięgu outsidera, ale przez słabą skuteczność niebiesko-czerwoni już czterokrotnie schodzili z boiska pokonani. Czy drużynę z Górnego Śląska dopadła jakaś klątwa? - Nie patrzyłbym na to pod tym kątem. Walczymy o życie i w każdym meczu musimy się otwierać w odpowiedzi na straconą bramkę. W drugiej połowie wyszliśmy troszkę wyżej, Lech nas skontrował i najpierw dostaliśmy czerwoną kartkę, a potem straciliśmy drugą bramkę. To ostatecznie odebrało nam nadzieje na wygranie tego spotkania - kiwa głową Emil Drozdowicz, napastnik śląskiej drużyny.