Peszko żąda 75 000 euro miesięcznie! Podolski: Sławkowi ktoś źle doradza

Koloński Express dotarł do szczegółów sporu pomiędzy FC Koeln a Sławomirem Peszką. Okazuje się, że Polak chce zarabiać 75 000 euro miesięcznie, choć jeszcze pół roku temu w Lechu Poznań dostawał blisko 10 razy mniej! "Peszko, chciwiec" - pisze dziennik.

Sławomir Peszko i Andrzej Grajewski już trzykrotnie spotkali się z dyrektorem sportowym Volkerem Finke i prezesem Clausem Hortmannem, by negocjować warunki kontraktu. Efektów jednak wciąż brak. Dlaczego?

Do końca maja 2011 roku "Peszkin" może opuścić FC Koeln za 800 000 euro. Jeżeli tego nie uczyni, jego umowa automatycznie przedłuży się na 3 sezony, a zarobki wzrosną z 50 000 do 60 000 euro. Dodatkowo, by zadowolić polską stronę, władze klubu z RheinEnergieStadion zaproponowały, że będą płacić skrzydłowemu kolejne 10 000 miesięcznie.

Dla Grajewskiego to jednak zbyt mało. - Śmieszna propozycja dla czołowego piłkarza - komentuje i żąda zarobków na poziomie 75 000 euro (to kwota podstawowa, bez premii za zwycięstwa). Dziennikarze Expressu dotarli do informacji, wedle których 25-latek w grudniu 2010 roku w Lechu Poznań inkasował zaledwie 8 000 euro. Dla porównania - najlepiej obecnie opłacanym zawodnikiem polskiej ekstraklasy jest Manuel Arboleda, zarabiający w Lechu miesięcznie około 38 000 euro.

W Kolonii nie mają wątpliwości: - Peszko i jego menedżer żądają zbyt wiele - mówi Franz-Josef Wernze, który kilka tygodni temu zaprosił Grajewskiego do swojego domu we Freiburgu, by teraz wycofać się z negocjacji. Menedżera Peszki krytykuje również kapitan drużyny. - Życzyłbym sobie, żeby Sławek został z nami, ale myślę, że ktoś źle mu doradza - uważa Lukas Podolski.

Co na to "chciwy agent", jak dziennik określa Grajewskiego? - Kiedy dwie strony chcą ubić interes, obie muszą wyjść z pokoju z uśmiechem na twarzy. Jeśli wychodzi tylko jedna, to znaczy, że doszło do oszustwa. Myślę, że jest coś na rzeczy. Ale nie będzie dla mnie problemem ponownie usiąść do rozmów z zarządzającymi FC, nawet jeśli miałoby dojść do kłótni - mówi.

Express przypomina burzliwą przeszłość menedżera i jego aresztowanie na 3 miesiące w związku z podejrzeniem przywłaszczenia kilku milionów złotych, gdy był właścicielem Widzewa Łódź, dodając, że pośredniczył on również w transferach Artura Wichniarka, a wcześniej wypromował Dariusza Michalczewskiego.

Tymczasem cierpliwość działaczy z Kolonii jest, jak pisze dziennik, na wyczerpaniu. Finke miał kontaktować się już z Hamburgerem SV w sprawie możliwości nabycia znacznie bardziej doświadczonego rówieśnika Peszki, również prawego pomocnika Jonathana Pitroipy.

Komentarze (0)