10 lipca 1973 - ta data, dla najwierniejszych fanów kieleckiej piłki nożnej nie może być obca. Właśnie wtedy, z połączenia dwóch klubów (Iskry i SHL), powstało Kieleckie Stowarzyszenie Sportowe Korona Kielce. Już w swoim drugim sezonie kielczanie wywalczyli awans do drugiej ligi. Niestety druga liga gościła w Kielcach tylko przez rok. Kieleccy piłkarze w swoim debiucie zajęli dopiero czternaste miejsce i zmuszeni byli do powrotu na trzecioligowy front. Kolejne lata to "tułaczka" kielczan między drugą, a trzecią ligą.
Przełamanie i próbę walki o ekstraklasę miał zapewnić solidny sponsor, który postanowił zainwestować w kielecką piłkę. W 1996 roku klub zmienia nazwę i dodaje człon głównego sponsora. Od tego momentu zespół występuje pod szyldem MKS Korona Nida Gips Kielce. To właśnie tamten okres utkwił miejscowym kibicom w pamięci na dłużej. Korona Nida Gips, mając w swoim składzie m.in. uznawanych za nadzieję, nie tylko kieleckiej piłki, Tomasza Pietrasińskiego czy Jacka Kubickiego, rozpoczęła starania o awans do ekstraklasy. Za każdym razem piłkarzom z Kielc jednak czegoś brakowało. Najwyższym miejscem, jakie udało się Koronie osiągnąć, była szósta lokata w sezonie 1998/99.
Nie oznacza to jednak, że kibice z Kielc nie mieli powodów do radości. Właśnie we wspomnianym sezonie 98/99, o Koronie po raz pierwszy zrobiło się głośniej. Ambitni kielczanie osiągnęli historyczny sukces, awansując do ćwierćfinału Pucharu Polski. Po drodze, prowadzona przez obecnego szkoleniowca Korony Włodzimierza Gąsiora drużyna wyeliminowała przedstawicieli ekstraklasy (Polonię Warszawę i GKS Katowice). Na przeszkodzi stanął dopiero bełchatowski GKS, który z Jackiem Krzynówkiem na czele, okazał się minimalnie lepszy w dwumeczu.
Chwile zwątpienia przyszły w 2000 roku. Firma "Nida Gips" zakończyła swoją przygodę ze wspieraniem klubu. W tym też roku, pozbawiona jakichkolwiek środków Korona spada z drugiej ligi. O ówczesnej teraźniejszości, każdy kibic w Kielcach chciałby jak najszybciej zapomnieć. Zdekompletowana kadra, masa meczów bez zwycięstwa i wreszcie garstka najwierniejszych fanów, która mimo wszystko chciała śledzić poczynania piłkarzy.
Ratunkiem miała być fuzja z drugą kielecką drużyną, trzecioligowymi Błękitnymi. Wyselekcjonowana kadra z obu ekip miała walczyć o szybki powrót do drugiej ligi. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Na potwierdzenie tych słów można wziąć sezon 2001/2002, w którym kielczanie, dopiero w ostatnim spotkaniu zapewnili sobie ligowy byt...
Rok 2002. Chęcią zbudowania "czegoś wielkiego" pała znany kielecki biznesmen - Krzysztof Klicki. Właściciel potężnego holdingu Kolporter przejmuję drużynę i wykłada na nią potężne pieniądze. To dzięki jemu cała piłkarska Polska mogła podziwiać występy kieleckich piłkarzy. Od 2005 roku Korona występowała w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie podlega dyskusji, że przez ten okres, mimo że "złocistokrwiści" nie osiągnęli spektakularnych sukcesów, zdążyli zaistnieć i wprowadzić do polskiej ligi nową jakość.
Wydawało się, że kielecki klub jest jednym z najuczciwszych w naszym kraju i nie ma nic wspólnego z aferą korupcyjną, która nabiera w naszym kraju coraz większego tempa. Z resztą cały czas powtarzał to Krzysztof Klicki, który twierdził, że interesuje go tylko i wyłącznie sportowa rywalizacja. Niestety, marcowe zatrzymania CBA rozwiały wszelkie wątpliwości. Oskarżenia dotyczyły sezonu 2003/2004, w którym kielecka drużyna wywalczyła awans do drugiej ligi. Negatywnym bohaterem tamtych wydarzeń stał się Dariusz Wdowczyk, były szkoleniowiec Korony, który był przecież współtwórcą sukcesów świętokrzyskiej drużyny. Decyzja Wydziału Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej mogła być tylko jedna - degradacja. Ostatecznie "żółto czerwoni" występować będą od nowego sezonu w pierwszej lidze (dawna druga). Dodatkowo kielecki klub ukarany został siedmioma ujemnymi punktami i grzywną w wysokości 70 tysięcy złotych.
Po tych wydarzeniach całe piłkarskie Kielce zastanawiają się, co dalej? Czy zdegradowany klub, z o połowę niższym budżetem będzie w stanie skutecznie powalczyć o powrót do ekstraklasy? Czy znajdzie się chętny, by odbudować to, co zostało zniszczone? Wreszcie czy piłkarska Polska będzie miała jeszcze okazję zachwycać się grą piłkarzy w żółto czerwonych barwach?