Orest Lenczyk po raz kolejny miał trenerskiego nosa, choć sam szkoleniowiec za każdym razem zaznacza, żeby nie używać tego określenia. Fakt jednak faktem, że w starciu z Polonią Warszawa w przerwie zdecydował się on na zmianę w składzie. Bośniaka Amira Spahica wymienił na Waldemara Sobotę. W końcówce spotkania Sobota wpisał się na listę strzelców i zapewnił wrocławianom trzy punkty. Szkoleniowiec przyznał, że wejście piłkarza MKS-u Kluczbork było zaplanowane. - W takim meczu gdzie jeden padał, drugi padał i nie było wiadomo, czy nie będzie pozbawiony szansy dalej grania to obawialiśmy się, że będziemy musieli robić zmiany nie taktyczne, ale jednak zmiany, bo ktoś nie będzie miał szansy grać na boisku - komentował Orest Lenczyk.
Spahić jeszcze niedawno był kontuzjowany i miał problemy z żebrami. Przez to nie grał około miesiąca. - Jemu się stało dość dawno temu. Nie grał na boku obrony tylko bardziej z przodu. Nawet jak tam błędy robił to wynikające z tego, że nie jest na sto procent przygotowany - wyjaśniał szkoleniowiec WKS-u. Także i teraz Bośniak boisko opuszczał nie do końca zdrowy. - W końcówce pierwszej połowy doznał urazu, ale to nie był główny powód tego, że dokonaliśmy zmiany. Sądzę, że Piotrek Ćwielong na tej pozycji sprawdził się w tym meczu - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych.