Coraz trudniejsza sytuacja Augustyna, Polak stracił miejsce w meczowej osiemnastce Catanii

W poprzednim sezonie wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie Catanii Calcio, ale potem doznał poważnej kontuzji. Błażej Augustyn, bo o nim mowa, ma coraz większe problemy z przekonaniem do siebie Diego Simeone.

Za kadencji Sinisy Mihajlovicia Polak był jedną z kluczowych postaci drużyny Rossaazzurrich. Od tamtych czasów jednak wiele się zmieniło. Były obrońca Legii Warszawa wypadł z gry na ponad pół roku, w międzyczasie serbski szkoleniowiec zamienił ekipę z Katanii na ACF Fiorentine, a kiedy Augustyn już wrócił do zdrowia, to szkoleniowcem Catanii Calcio był Simeone.

Argentyńczyk powoli zaczął dawać szanse Polakowi. Czasami Augustyn grywał od pierwszej minuty, a innym razem pojawiał się na placu gry z ławki rezerwowych. Nawet jeśli nie pojawił się na placu gry, to nigdy nie zabrakło go w meczowej osiemnastce. Ostatnio jednak uległo to zmianie.

Defensor, który jeszcze jakiś czas temu mógł liczyć na powołanie do reprezentacji (kiedy miał już je otrzymać, zerwał więzadła w kolanie), teraz jest cieniem samego siebie. Błażej Augustyn już nie jest tak pewny w swoich poczynaniach jak wcześniej i chociaż ma za sobą w tym sezonie kilka niezłych meczów, to jest to zdecydowanie za mało, aby przekonać do siebie Diego Simeone, a tym bardziej selekcjonera reprezentacji Polski, Franciszka Smudę.

W ostatnim starciu Catanii z Juventusem piłkarza zabrakło nawet w meczowej osiemnastce i wiele wskazuje na to, że już do końca sezonu nie pojawi się na placu gry. Zawodnik, który może grywać zarówno na prawej, jak i lewej linii obrony, a także na pozycji środkowego obrońcy lub defensywnego pomocnika, na występy będzie mógł liczyć najprawdopodobniej już tylko wtedy, kiedy jego kolegom z drużyny przytrafią się jakieś kontuzje, bądź też będą pauzować za kartki. Niewykluczone jednak, że jeśli Sycylijczycy utrzymają się w lidze jeszcze przed ostatnią kolejką, to szkoleniowiec tego zespołu da pograć zawodnikom, którzy na co dzień nie cieszyli się aż tak dużym zaufaniem, jak pierwsza jedenastka.

Źródło artykułu: