Passa Śląska Wrocław...
Na liczbie czternaście zatrzymała się seria Śląska Wrocław. Tylu spotkań z rzędu nie przegrali podopieczni Oresta Lenczyka. Trwała ona od meczu w Kielcach. Wrocławianie w stolicy województwa świętokrzyskiego przegrali 24 września 2010 roku. Długo byli niepokonani aż nadszedł 17 kwietnia 2011 roku. Do Wrocławia przyjechała... Korona i wygrała z zespołem WKS-u 1:0. - Ta passa, którą media pompowały przerwała się. Takie jest życie, w czwartek gramy następny mecz - podsumował Piotr Ćwielong, piłkarz WKS-u. Na ten ciąg meczów bez porażki zielono-biało-czerwonych złożyło się osiem remisów i sześć zwycięstw. - Stało się, trener jest zawsze w takiej sytuacji, że na końcu przegrywa. Szkoda, że to nie ja przegrałem, tylko drużyna - powiedział Orest Lenczyk.
...I passa Korony Kielce
Kielczanie dzięki zwycięstwu we Wrocławiu także przerwali swoją passę, która nie była powodem do dumy. - Cieszę się, że się w końcu przełamaliśmy. W końcu mamy zwycięstwo, na tę radość w szatni czekaliśmy bardzo długo. Już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz wygraliśmy. Myślę, że teraz będziemy mieli już z górki. W tym meczu szczęście do nas wróciło, bo ostatnie nie mieliśmy go zbyt wiele - podsumował Marcin Sasal, opiekun złocisto - krwistych. Właśnie, kiedy zawodnicy Korony wygrali po raz ostatni - oczywiście poza niedzielnym zwycięstwem nad Śląskiem Wrocław? Miało to miejsce dokładnie 30 października 2010 roku. Wtedy to w Gdańsku po golu Macieja Korzyma piłkarze prowadzeni przez Sasala okazali się lepsi od Lechii. Na tą niechlubną serię kielczan dziesięciu meczów bez zwycięstwa złożyło się pięć remisów i pięć porażek. - Mówiliśmy, że kiedyś ten moment musi nadejść. Wiedzieliśmy, że każda passa się kończy - dobra, i zła. Wiedzieliśmy, że ta zadyszka Śląska musi przyjść, a my w końcu musimy gdzieś wygrać - stwierdził po spotkaniu we Wrocławiu Andrzej Niedzielan.
Bezbarwna pierwsza połowa
W pierwszej połowie spotkania Śląska z Koroną na boisku praktycznie nic ciekawego się nie działo. Brakowało strzałów, przebojowych akcji ofensywnych i sytuacji podbramkowych. - Pierwszą połowę chcieliśmy zagrać zachowawczo, żeby przede wszystkim nie stracić bramki - wyjaśniał po spotkaniu Sasal. Ta sztuka gościom się udała.
Błąd zadecydował o wyniku
O wyniku meczu zadecydowała sytuacja z 75. minuty meczu, kiedy to Pavol Stano umieścił futbolówkę w bramce. Miało to miejsce po rzucie rożnym i nieporozumieniu w szeregach defensywy WKS-u. - Zwycięstwo Korony po błędzie naszego bramkarza. Prawdopodobnie większość golkiperów w takiej sytuacji by tę piłkę piąstkowała - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Orest Lenczyk. - Jak złapałem piłkę zderzyłem się z Jarosławem Fojutem i to mój błąd. Nie ma co komentować - stwierdził sam Marian Kelemen, bramkarz drużyny z Oporowskiej.