Pod wodzą Oresta Lenczyka piłkarze Śląska Wrocław w lidze nie zaznali jeszcze goryczy porażki. Z WKS-em nie zdołały już wygrać takie zespoły jak Wisła Kraków, Jagiellonia Białystok, Legia Warszawa czy Lech Poznań. Nie udało się to także Cracovii, która ostatnio notuje dobre wyniki. Teraz wrocławianie zmierzą się z kielecką Koroną. Przed spotkaniem ze złocisto - krwistymi wiele tematów poruszył opiekun drużyny z Oporowskiej.
Orest Lenczyk o:
Meczu z Koroną:
- Zagramy z Koroną Kielce, która nie dała się ostatnio Wiśle Kraków, która miała zmieniać trenera, a nie zmieniła. W Śląsku nie zmienili, pewnie zmienią ponieważ po ostatnim meczu jest status quo czyli gdzieś tam jesteśmy w miejscu, które jest jeszcze bezpieczne, ale jest również takie po którym po najbliższym meczu możemy się trzymać niemal jak za uchwyt w tramwaju. Koronie udało się nie przegrać w meczu o stawkę nie tylko punktów, ale również o wpływ na układ na układ tabeli. Nie wyobrażam sobie, że Legia czy Jagiellonia tak szybko odpuszczą. Może po najbliższych kolejkach się okazać, że ta góra również drgnie w kierunku takim, że będzie szansę miała nie tylko Wisła być najlepszą w kraju w tych rozgrywkach. Fajnie by było, gdyby miały taką jeszcze co najmniej dwie drużyny. Są ciekawsze rozgrywki.
Kontuzjach w swoim zespole:
- Lekki uraz ma Remek Jezierski i nie wiem czy to jest sprawa za wczesnego wyjścia do gry. Być może to, że uwierzyłem, że czuje się już bardzo dobrze miało wpływ na to, że wystąpił w ostatnim meczu. W dodatku jeszcze narażając go na uraz głowy, który nie jest niebezpieczny, ale miał też wpływ na to, że nie był do przerwy takim zawodnikiem na jakiego liczyłem.
Orest Lenczyk, szkoleniowiec Śląska Wrocław / fot. Bartłomiej Wójtowicz
Grze swojego zespołu:
- Jesteśmy po dość głębokiej analizie ostatnich meczów, szczególnie tych na swoim boisku. Doskonale wiemy, że np. z Cracovią było 26, czy 28 strzałów na bramkę. W ostatnim czasie było nieporównywalnie mniej, ale uważamy, że te zmiany, które następowały w międzyczasie również na pozycji obrony miały jakiś wpływ na to, że ten mecz z Widzewem był taki, jaki był, chociaż nie można mieć pretensji od strony zaangażowania, ale mecz raczej potwierdził, że jeżeli drużyna przyjezdna skupia się zdecydowanie na obronie, to mamy problem z atakiem pozycyjnym. Nie potrafimy grać konsekwentnie, spokojnie na środku boiska. Chcemy za wszelką cenę jednym kopnięciem do przodyu stworzyć sytuację bramkową, najczęściej się to nie udaje, a potem jest bieganina z powrotem niemal całej drużyny i nakładania kilometrów, które potem niewątpliwie mają wpływ na szybkość poszczególnych zawodników do końca meczu.
Ostatnim spotkaniu z Widzewem:
- To, że ostatni mecz się tak zakończył z pewnością można również pomyśleć o tym, że to pewien zbieg okoliczności, ale trzeba powiedzieć, że zawodnicy, poszczególni zmiennicy bardzo chcieli jednak, żeby nie przegrać tego spotkania. Dywagacje co by było gdyby mecz trwał jeszcze 15 minut nie mają sensu, bo pojedynek się skończył tak, jak się skończył. Natomiast wynik i gra w tym spotkaniu jest potwierdzeniem, że kolejna drużyna, która tutaj przyjedzie nie przyjedzie tylko sobie pograć, a będzie walczyć, będzie chciała przerwać nasze - w cudzysłowie - dokonania w ostatnich meczach.
Atutach ofensywnych Korony Kielce:
- Korona ma w ofensywie takich zawodników - co najmniej jednego takiego, że szczególnie na wyjeździe wie co zrobić z piłką. Edi Andradina jest piłkarzem, który potrafi nogą zrobić więcej, jak niejeden piłkarz ręczny ręką. Mam na myśli dokładność i korzyść dla drużyny z jego stałych fragmentów gry. Korzym, który już jednak jest doświadczonym, walecznym zawodnikiem w ataku - oceniam, że w ofensywie Korona będzie groźniejszym zespołem.
Serii Korony bez zwycięstwa i Śląska bez porażki:
- Trenerowi jest bardzo łatwo ocenić złą passę czy dobrą passę. Korona to zespół, który został w ostatniej chwili poskładany. Pojawiały się tam nazwiska w ostatniej chwili jak na polską ligę znaczące. Wystartowali bardzo dobrze, wygrywając również ze Śląskiem. Kto wie czy to tak nie jest z tymi seriami - jak jest seria to taka, że można się ze wstydu pod stół schować, albo taka, że się chodzi z głową podniesioną. Każda seria ma swój koniec. Bardzo bym chciał, żeby koniec serii Korony nie skończył się w niedzielę. To jest konfrontacja absolutnie dwóch drużyn, które będą walczyć o punkty. Seria jak trwa to nie można ciągle myśleć o samym wyniku, że się nie przegrywa. Ja jako trener muszę patrzeć na to co się dzieje na boisku - jak wygląda gra, ponieważ wiem doskonale, że gra ma również, a może i zasadniczy wpływ na to, co się dzieje później w czasie kolejnych meczów.
O przyszłym meczu z Wisłą Kraków:
- Wisła ma tu ze Śląskiem wygrać. Jestem ciekawy jak oni to zrobią, ale my tu nie będziemy grać jak z drużyną, która już w Europie jest, tylko z normalną drużyną ligową, która ma naprawdę dość sporo piłkarzy jeżeli chodzi o umiejętności wysokie. To nie jest jeszcze na obecną chwilę zespół tak doświadczony między sobą na boisku, że wiadomo, że pewne akcje, zagrania robią niemal na pamięć, żeby się jej już teraz bać. To jeszcze musi potrwać. Dlatego sobie pozwoliłem wspomnieć, że jeżeli drużyny niżej Wisły zaczną wygrywać - być może sygnał dała już Jagiellonia, a Legia jak ruszy to kto wie. Wtedy będzie odpowiedź czy ta Wisła już rzeczywiście nie tylko jest już mistrzem Polski, ale jest już w Lidze Mistrzów nie tylko na jeden mecz w Kazachstanie czy Gruzji.