Tomasz Copik: Nawet aura była przeciwko nam

Po porażce z GKS Katowice zawodnicy MKS Kluczbork byli mocno niepocieszeni. Drużyna z Opolszczyzny dała się zdominować rywalowi w pierwszej połowie spotkania, ale po przerwie zagrała zdecydowanie lepiej i miała swoje okazje pod bramką śląskiej jedenastki. Podopiecznym Ryszarda Okaja wyraźnie brakowało jednak szczęścia.

W rundzie jesiennej MKS Kluczbork pokonał na własnym stadionie GKS Katowice 3:0. Śląska drużyna odkuła sobie tę porażkę w niedzielnym starciu obu drużyn przy Bukowej, zgarniając komplet punktów dzięki trafieniu Janusza Dziedzica.

- W pierwszej połowie Gieksa miała zdecydowaną przewagę i więcej sytuacji, co udokumentowała bramką. W drugiej połowie to my mieliśmy więcej sytuacji podbramkowych, ale nie umieliśmy ich wykorzystać. Zresztą nawet aura była przeciwko nam bo wiatr przestał wiać. Szczęście w tym meczu było po stronie Gieksy - uważa Tomasz Copik, obrońca MKS Kluczbork.

Katowicka drużyna ruszyła na rywala od pierwszych minut spotkania i raz za razem gościła pod bramką Grzegorza Świtały. Gdyby nie świetna postawa golkipera biało-niebieskich już do szatni podopieczni trenera Wojciecha Stawowego mogli prowadzić dwoma, a nawet trzema bramkami.

- Postawa Gieksy nie była dla nas zaskoczeniem. Wiedzieliśmy, że od pierwszego gwizdka postawią na atak i na nas ruszą. Tak też się stało i przez pierwszych dwadzieścia minut nie umieliśmy wyjść z piłką z własnej połowy. Nie chcę zwalać winy na wiatr, ale przez trudne warunki nie umieliśmy z przodu utrzymać się przy piłce i stąd nasza postawa była taka a nie inna - argumentuje doświadczony defensor kluczborskiej drużyny.

Po zmianie połów kluczborczanie zagrali odważniej i mieli kilka dogodnych sytuacji, po których mogli doprowadzić do wyrównania. Najpierw po strzale Dariusza Górala piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki Gieksy, a w końcówce Tomasz Sokołowski z linii bramkowej wybijał piłkę po strzale Tomasza Kazimierowicza.

- W drugiej połowie mieliśmy kilka dobrych okazji, by wyrównać stan meczu, ale zabrakło nam szczęścia. Graliśmy na trudnym terenie, bo Gieksa na własnym stadionie jest rywalem groźnym dla każdego i prowadząc u siebie rzadko daje sobie wydrzeć zwycięstwo z rąk. Szkoda zmarnowanych sytuacji, bo punkt był w naszym zasięgu, ale nie ma co się załamywać. Przed nami kolejne mecze, w których będziemy chcieli powalczyć o komplet punktów - zapewnia lider drużyny z Opolszczyzny.

Komentarze (0)