Wspomniany obrońca uważa, że w Champions League wszyscy są przeciwko Chelsea. Jego klub skrzywdzono bowiem w 2008 roku w półfinałowym spotkaniu z FC Barceloną, a historia powtórzyła się przed tygodniem w rywalizacji z Czerwonymi Diabłami, kiedy to The Blues dwukrotnie domagali się rzutu karnego i chociaż wydawało się, że po faulu Patrice Evry sędzia już musiał wskazać na wapno, to nakazał grać dalej. - Powiedziałem moim kolegom z drużyny, że wszyscy są przeciwko nam. To aż nadto oczywiste, bo wystarczy spojrzeć na to, co się działo w ostatnich latach. Teraz możemy tylko wyjść na boisko i dać z siebie wszystko wiedząc, że nikt nam niczego nie podaruje. Zawsze gwiżdżą przeciwko nam.
Terry nie ma cienia wątpliwości co do tego, że Carlo Ancelotti także w przyszłym sezonie będzie szkoleniowcem Chelsea. - Jesteśmy w stu procentach z nim, bo wiemy, że zostanie z nami - mówił.
Chociaż zespół Romana Abramowicza przegrał w Londynie z Manchesterem 0:1, to kapitan The Blues wierzy, że ostatecznie górą będzie właśnie ekipa ze Stamford Bridge. - To jeszcze nie koniec. Na pewno się nie poddamy. Jesteśmy w stanie odrobić stratę ze Stamford Bridge - zakończył.
Sir Alex Ferguson natomiast ze spokojem podchodzi do rewanżu z Chelsea. Menedżer Czerwonych Diabłów ma nadzieję, że jego zespół powtórzy sukces zawodników grających w Manchesterze United z 1968 roku, kiedy to wygrali w finale Champions League właśnie na Wembley, ale jak sam zaznaczył, w chwili obecnej to nie ma większego znaczenia. - To, że wygraliśmy w finale na Wembley w 1968 roku nie ma żadnego znaczenia. Myślę, że obecna drużyna ma własne problemy, własne cele i chce się stać częścią historii klubu. Sądzę, że w ostatnich dwudziestu miesiącach wykonaliśmy kawał dobrej pracy. Mam nadzieję, że zagramy w finale na Wembley, a kiedy już się tam znajdziemy, to na pewno nie zapomnimy o Matcie Busbym, który wiele osiągnął z tym klubem i jest jego fantastyczną historią - powiedział.
Szkot zasugerował, że kluczem do osiągania dobrych wyników jest rodzinna atmosfera, która panuje w szatni Czerwonych Diabłów. - Manchester United zawsze tworzył jedną wielką rodzinę. Bardzo rzadko się zdarza, aby piłkarz chciał stąd odejść. W związku z tym uważam, że granie tutaj jest dla piłkarzy komfortowe. Ryan Giggs, Paul Scholes i Gary Neville. Oni mogą być przykładem dla wszystkich, a czas spędzony tutaj na pewno działa na ich korzyść - dodał.
Ponadto Ferguson zapewnił, że także w rewanżowym pojedynku z Chelsea Manchester United da z siebie wszystko. - Zaatakujemy także w rewanżowym meczu. To, że wygraliśmy w Londynie nie ma większego znaczenia. W rewanżu cały czas musimy być skoncentrowani, aby uniknąć niemiłych niespodzianek - zakończył.