Patryk Małecki: Rozpieszczamy kibiców

W piątkowym spotkaniu 13. kolejki ekstraklasy Wisła Kraków efektowne pokonała przed własną publicznością Legię Warszawa 4:0. - Rozpieszczamy kibiców - cieszył się po końcowym gwizdku Patryk Małecki, jeden z bohaterów tego meczu.

Faworytem tego pojedynku byli legioniści, którzy mieli za sobą serię pięciu zwycięstw z rzędu (4 wygrane w lidze plus 1 w Pucharze Polski). Jednak przy Reymonta 22 przez większość spotkania na boisku istniała tylko Wisła. - Do Legii mieliśmy trzy punkty straty i dlatego bardzo chcieliśmy wygrać. Wiedzieliśmy, że Legia jest bardzo dobrym zespołem, ale nie spodziewałem się, że wygramy aż tak wysoko. Pokazaliśmy charakter, wolę walki i to, że jesteśmy drużyną. Widać, że nowi zawodnicy, obcokrajowcy wkupili się w zespół i grają bardzo dobrze. Nie znają jeszcze tej ligi, tego jak trzeba się zachować. Staramy się pomagać im na treningach i w meczach. Powoli tworzymy zespół. 4:0 z bardzo dobrą Legią Warszawa rzuca na kolana - mówił "Mały".

Legia zagroziła bramce Wisły praktycznie tylko w pierwszych minutach gry. Później zepchnięta do defensywy, udanie radziła sobie z atakami gospodarzy. Dopiero tuż przed przerwą Paweł Brożek wykorzystał świetne dogranie Tomasa Jirsaka i otworzył wynik meczu. - Pierwsza połowa może nie wyglądała najlepiej i fajnie, że Paweł Brożek strzelił pierwszą bramkę. Można było się przyczepić do nas w pierwszej połowie, ale nie gra się 45 minut, tylko 90. Wydaje mi się, że w drugiej części już dominowaliśmy. Cieszy wynik, cieszy gra i cieszy to, że nie straciliśmy bramki. Od poniedziałku będzie jednak mobilizacja na Zagłębie Lubin. To nie będzie łatwy mecz, a chcemy wygrywać, niezależnie od sposobu - zapewnia Małecki.

W dwóch ostatnich meczach na własnym terenie Biała Gwiazda zdobyła 9 goli. To niemal połowa całego bramkowego dorobku krakowian w tym sezonie. - W końcu szczęście nam dopisało, bo na początku sezonu mieliśmy sytuacje, ale je marnowaliśmy. Oczywiście były też mecze, w których nie stwarzaliśmy nawet okazji bramkowych. Teraz jednak rozpieszczamy kibiców - 5 bramek z Lechią, 4 z Legią. Oby takich spotkań było więcej przy Reymonta - mówi Małecki, który sam wpisał się na listę strzelców, a po jego solowej akcji bramkę na 4:0 zdobył Cezary Wilk.

Dzięki piątkowemu zwycięstwu wicemistrzowie Polski w końcu doszlusowali do ligowej czołówki. Z ich ust nie słychać jednak buńczucznych wypowiedzi o "powrocie wielkiej Wisły". - Spokojnie. My w każdym meczu staramy się dawać z siebie wszystko, pokazywać wolę walki i charakter. Zostały do końca roku trzy mecze i każdy kolejny jest ważny. Podeszliśmy do Legii z wielkim szacunkiem. Wygrała cztery ostatnie ligowe mecze, grała bardzo dobrze na wyjazdach. Wiedzieliśmy, że musimy zagrać konsekwentnie z tyłu i odważnie w ataku - studzi nastroje 22-letni wiślak.

Komentarze (0)