Patryk Małecki: Sam bym siebie nienawidził

Derby Krakowa to spotkania jedyne w swoim rodzaju. Dobrze o tym wie napastnik Wisły, Patryk Małecki, który bardzo mocno identyfikuję się klubem z Reymonta 22. Z tego powodu fani Cracovii traktują go w "specjalny" sposób. - Nie dziwię się, sam bym siebie nienawidził - odpowiada wychowanek Wigier Suwałki.

Biała Gwiazda wygrała w nieprawdopodobnych okolicznościach po bramce Nourdina Boukhariego zdobytej w 95. minucie spotkania. - Po końcowym gwizdku poczułem ulgę. Wygraliśmy bardzo ważny mecz, z przebiegu którego wydaje mi się, że byliśmy lepszą drużyną, stworzyliśmy więcej sytuacji. Mecze derbowe są specyficzne - nie ma finezyjnej gry, jest ciężka walka. Tego przykładem jest to, że strzeliliśmy bramkę w samej końcówce. Bardzo się cieszymy, bo już dawno nie wygraliśmy z Cracovią - mówi "Mały".

Wiślacy wzięli więc sobie rewanż na Pasach za ostatnie derby, w których po samobójczej bramce Mariusza Jopa w ostatniej akcji meczu padł remis 1:1. Wisła straciła wtedy szanse na obronę mistrzostwa Polski, a Cracovia zapewniła sobie utrzymanie w lidze: - Nie przypominaliśmy sobie tych ostatnich derbów. Chcieliśmy przede wszystkim pokazać, że jesteśmy dobrą drużyną i wygrać na ciężkim terenie, jakim jest stadion Cracovii. Cieszymy się jednak podwójnie, bo zrewanżowaliśmy się za ten mecz na Hutniku, w którym straciliśmy mistrzostwo Polski. Karty się odwróciły. Oby to było przełamanie.

Małecki nie miał w piątek łatwego życia. Wrogość kibiców Cracovii skupiła się głównie na nim i przez niemal całe spotkanie był lżony z trybun. - To jest życie. Cracovia nie lubi mnie, ponieważ identyfikuję się z Wisłą i oddaję serce temu klubowi. Szczerze to nie dziwię się kibicom Cracovii, że tak mnie nienawidzą, bo sam gdybym był kibicem, to nienawidziłbym takiego zawodnika. Nie żywię urazy. Każdy człowiek może wszystko, więc starałem się tego nie słuchać, tylko skupić się na meczu. Nie jest to jednak miłe, kiedy wyzywają moją rodzinę i mnie od różnych takich, ale to tylko bardziej motywuje. W takich momentach człowiek staje się mocniejszy psychicznie i chce pokazać, że zwycięstwem może ich uciszyć - odpowiada 22-latek. - Wiadomo, jakie problemy ma Cracovia. Ma 4 punkty i zajmuje ostatnie miejsce, więc kibice są źli, że nie wygrywają. Jeśli w każdych derbach ma być tak, że mnie wyzywają, ale koledzy mają luźniej na boisku, to może tak być - dodaje.

Przed Białą Gwiazdą kolejny prestiżowy mecz. W przyszły weekend przy Reymonta 22 podejmą warszawską Legię. - Przez pół roku to my rządzimy w Krakowie. O Legii na razie nie myślimy - kończy "Mały".

Komentarze (0)