- Gramy z drużyną, która jest w bezpośrednim sąsiedztwie w tabeli. To mecz z gatunku o 6 punktów. Polonia gra całkiem przyzwoicie. Ma kreatywnych zawodników w środku pola. Jest groźna w stałych fragmentach gry - w ten sposób zdobywa większość bramek i musimy zwrócić na to szczególną uwagę - przestrzega tymczasowy opiekun Pasów.
Sadko liczy na to, że zadziała magia własnego stadionu i w ciężkiej sytuacji zespołu pomogą kibice: - Grając na wyjeździe, Polonia jeszcze nie wygrała i liczymy na to, że tak zostanie. Gramy przed swoją publicznością i przy dopingu kibiców możemy odnieść korzystny wynik. Mam nadzieję, że frekwencje dopisze. Liczę na gorący doping, bo kibice to 12. zawodnik.
Debiutant nie zamierza robić rewolucji w składzie na pojedynek z bytomianami. Do kadry meczowej nie włączył żadnego ze swoich podopiecznych z zespołu Młodej Ekstraklasy. Wydaje się, że Pasy zagrają w schemacie zaproponowanym jeszcze przez Rafała Ulatowskiego 1-4-2-3-1. - Każdy trener rozgrywa mecz przed meczem. Taktyka musi iść w parze z umiejętnościami piłkarskimi. Każdy pomysł na mecz można ocenić dopiero po końcowym gwizdku. Moim zdaniem wszystko jest w nogach i głowach zawodników - twierdzi młody szkoleniowiec.
Sadko już raz jesienią 2008 roku był wpisany do protokołu meczowego, jako pierwszy trener Cracovii. Będąc asystentem Artura Płatka, zastępował go na ławce trenerskiej w spotkaniach z Arką Gdynia (0:0) i Górnikiem Zabrze (2:0), ale wszystko nadzorował Płatek. W sobotę Sadko zadebiutuje w roli samodzielnego szkoleniowca w ekstraklasie: - Strachu nie ma, ale pojawia się dreszcze emocji i pewnie będzie narastał. To nowa sytuacja, która mnie nigdy wcześniej nie spotkała w takim wymiarze. Byłem wcześniej przy pierwszej drużynie, ale to jest nowość. W dodatku zespół znajduje się w trudnej sytuacji.