- Najważniejsze są zwycięstwa, a kto strzela bramki, to jest nieistotne. W poprzednich meczach strzelał Marcin Mięciel, strzelał Marcin Smoliński, teraz ja to zrobiłem, ale nie byłoby tego bez znakomitych podań od kolegów, więc cała drużyna ma swój wkład i cały zespół wygrywa - mówi Jakub Kosecki, który pod nieobecność pauzującego za kartki Marcina Mięciela, wziął na siebie ciężar zdobywania goli.
ŁKS rozpoczął mecz z Odrą z Rafałem Kujawą w ataku, jednak później rolę "egzekutora" przejął Kosecki i ten manewr trenera Andrzeja Pyrdoła okazał się strzałem w dziesiątkę.
- W pierwszej połowie miałem grać na lewej stronie, a w ataku Rafał Kujawa. Potem trener chciał coś zmienić w naszej grze i kazał nam się zamienić. To się udało, trochę zaskoczyliśmy przeciwnika i zdobyłem dwa gole - cieszy się Kosecki.
Drużynie z al. Unii w tym sezonie idzie znakomicie. ŁKS jest samodzielnym liderem I ligi, a także awansował już do 1/8 finału Pucharu Polski.
- W poprzednim meczu zostaliśmy wykartkowani, do tego doszły teraz drobne kontuzje, ale poradziliśmy sobie. Mecz z Odrą był bardzo trudny, ale wygraliśmy 2:0 i na pewno cieszą te punkty. Przed nami Puchar Polski, a później bardzo ważny mecz ligowy w Katowicach. Martwi mnie tylko nieco frekwencja na stadionie. W takich sytuacjach, gdy walczymy o awans, dajemy z siebie wszystko, chciałbym, żeby był komplet publiczności. Odnieśliśmy kolejne zwycięstwo z rzędu i liczymy na kibiców, że będą w większych liczbach przychodzić na nasze mecze - zakończył syn byłego wybitnego reprezentanta Polski.