Temat występów Saroty w reprezentacji Franciszka Smudy pojawił się w australijskich mediach pod koniec sierpnia, tuż przed zgrupowaniem biało-czerwonych przed towarzyskimi meczami z Ukrainą i Australią właśnie. Ojciec zawodnika mówił, że ludzie z PZPN już kontaktowali się z jego synem i namawiali go na grę dla Polski.
Kiedy poprosiliśmy o komentarz w piłkarskiej centrali, od Agnieszki Olejkowskiej usłyszeliśmy: - Mogę powiedzieć, że to nieprawdziwe informacje. Być może chodzi o nacisk na selekcjonera reprezentacji Australii lub jest to promocyjna zagrywka agenta. W podobnym tonie wypowiedział się Franciszek Smuda: - Ten Sarota to piłkarz czy dziennikarz? Nie znam go i nie ma nic na rzeczy. Można mi wierzyć, ja nigdy nie kłamię.
Tymczasem Sarota jr, który w miniony weekend zadebiutował w holenderskiej Eredivisie, pochwalił się, że otrzymał propozycję gry w polskiej reprezentacji: - PZPN kontaktował się ze mną i jest mną żywo zainteresowany. Na pewno wiele mocniej niż Australia. Jeszcze nie podjąłem decyzji, bo to dla mnie duża sprawa. Jeśli zagram jeden mecz, wszystko będzie już pozamiatane.
Dla Saroty kusząca jest perspektywa występu na mistrzostwach Europy w ojczyźnie ojca: - Polska będzie organizować Euro 2012 i to będzie wspaniały czas dla futbolu w Polsce.
Franciszek Smuda lubi sięgać po graczy z polskimi korzeniami, ale piłkarsko wyszkolonych w innych krajach. Tak do jego kadry trafili już Adam Matuszczyk, Sebastian Boenisch, a bliski tego jest Damian Perquis.
Zastanawiające w historii Saroty jest to, że dwie zainteresowane strony, a więc PZPN i sam zawodnik przyjmują w mediach diametralnie różniące się od siebie stanowiska. Kto mówi prawdę?