Poznaniacy od początku sezonu spisują się słabo, choć było kilka momentów, gdy wydawało się, że wychodzą z kryzysu. Nadzieję na lepszą postawę dawały przede wszystkim występy w europejskich pucharach. Od meczu z Red Bull Salzburg Kolejorz przegrał jednak trzy ligowe spotkania. W sobotę miał się przełamać z Zagłębiem Lubin, ale znów nie sprostał przeciwnikowi. - Nie pamiętam tak fatalnej serii. Szkoda przegranej, bo w pierwszej połowie mieliśmy 2-3 sytuacje. Później Zagłębie osiągnęło przewagę w środku pola, bo mieli tam więcej zawodników. My rzuciliśmy wszystko na atak, ale nie udało się w drugiej połowie strzelić bramkę. W ogóle stworzyliśmy sobie tylko jedną sytuację - mówi rozczarowany Dimitrije Injac.
Mistrz Polski zajmuje obecnie czternastą lokatę w lidze. Do prowadzącej Jagiellonii Białystok traci czternaście punktów i choć ma jeden mecz zaległy, to i tak bilans jest fatalny. - Strata jest ogromna, ale musimy zacząć wygrywać wszystko co możliwe. W zeszłym roku Wisła miała jedenaście punktów przewagi nad nami i zdobyliśmy mistrzostwo. Będziemy walczyć do końca i zobaczymy jak skończy się sezon - dodaje serbski pomocnik.
Kibice Lecha mają już dość słabej postawy piłkarzy. "Na puchary się spinacie, w ekstraklasie ch...a gracie" - krzyczeli fani Kolejorza podczas meczu z Zagłębiem Lubin. - Nie ma różnicy czy jest to ekstraklasa, czy Liga Europejska. W każdym meczu gramy na sto procent. Musimy wygrać następne spotkanie i ruszyć do przodu - zapewnia Injac. Poznaniacy na kilka dni muszą zapomnieć o słabej postawie w lidze i powalczyć w Anglii z Manchesterem City. - Będzie bardzo ciężko, bo wiadomo jak silny jest Manchester City. My musimy się przełamać, bo potem gramy bardzo ważny mecz z Górnikiem Zabrze - zakończył "Dima".