- Nie wiem, co się z nami dzieje. Górnik w tym meczu grał walecznie, odbierał piłkę wślizgami, nie odstawiał nogi. My chcieliśmy grać pięknie i nie bardzo nam to wychodziło. Zabrzanie determinacją i ambicją nas w tym meczu pokonali - powiedział po końcowym gwizdku bramkarz Wisły.
Po porażce na Śląsku Wisła ma już dziesięć punktów straty do przewodzącej ligowej stawce Jagiellonii Białystok. Mimo to w sercu Mariusza Pawełka nie gaśnie nadzieja, że Biała Gwiazda powalczy o mistrzowski tytuł.
- Mamy do Jagiellonii dość dużą stratę, ale szanse na mistrzostwo nie są wciąż pogrzebane. Musimy wziąć się w garść i z optymizmem patrzeć w przyszłość. Przed nami kolejne mecze, w których musimy zapunktować, a sezon jest długi i jeszcze wszystko się może zdarzyć - przekonuje gracz krakowian.
Spotkanie beniaminka z wicemistrzem Polski było niezwykle wyrównane. Więcej z gry miał Górnik, z kolei Wisła zagrażała bramce zabrzan głównie po rzutach wolnych i rożnych.
- Co można po takim meczu powiedzieć? Na pewno przepełnia nas złość i smutek, bo poza stałymi fragmentami gry nie potrafiliśmy stworzyć sobie okazji bramkowych. Nawet rzuty rożne nie przynosiły efektów, bo Górnik ma rosłych obrońców. Mieliśmy przede wszystkim grać dołem i za wszelką cenę utrzymać się przy piłce, ale nie robiliśmy tego i skutki tego są, jakie są - bezradnie rozkłada ręce golkiper Białej Gwiazdy.
Po końcowym gwizdku sędziego Pawełek docenił także zespół Górnika, który nie bał się iść z Wisłą na wymianę ciosów.
- W Górniku brakuje może zawodników o jakichś wielkich umiejętnościach indywidualnych, ale to zespół, który nadrabia braki ambicją i walecznością. Na pewno w starciach z tą drużyną jeszcze niejeden zespół straci punkty, bo nie są to chłopcy do bicia - uważa 29-letni zawodnik drużyny z Reymonta.