Nastroje adekwatne do poziomu widowiska - komentarze trenerów po meczu Warta Poznań - Górnik Łęczna

Warta i Górnik Łęczna zafundowały kibicom miernej jakości widowisko. Poznaniacy pozostawili po sobie minimalnie lepsze wrażenie, ale remis 1:1 należy uznać za sprawiedliwy. Zarówno Mirosław Jabłoński, jak i Marek Czerniawski nie byli zadowoleni z formy swoich podopiecznych.

- Nie był to zbyt dobry mecz w naszym wykonaniu. Mam na myśli przede wszystkim pierwszą połowę. W tym fragmencie mieliśmy duże kłopoty z utrzymaniem się przy piłce. Wykonywaliśmy dwa lub trzy podania i potem następowała strata. Wynikało to z agresywnej gry przeciwnika, a także nie najlepszego stanu boiska. Do tego wszystkiego dochodzi bramka stracona w kuriozalny sposób. Można powiedzieć, że spotkanie ułożyło się dla nas bardzo źle. Po przerwie było już lepiej. Stwarzaliśmy sytuacje i doprowadziliśmy do wyrównania. Tyle że od tego momentu znowu zaczęliśmy grać słabo. Cofnęliśmy się na własną połowę i determinacja rywali sprawiła, że to oni byli bliżsi zwycięstwa. Żałuję sytuacji, jaka zrodziła się po rzucie wolnym. To była świetna szansa, którą powinniśmy wykorzystać. Nie zrobiliśmy tego i dlatego musimy zadowolić się remisem - ocenił Mirosław Jabłoński.

Opiekun Zielonych był w gorszym nastroju niż jego przedmówca. - Podobnie jak w przypadku meczu z Dolcanem, podział punktów rozpatruję jako stratę, a nie zysk. Uważam, że byliśmy trochę lepsi. Mieliśmy przewagę przez całą pierwszą połowę i dwadzieścia minut drugiej. Jeden gol więcej po naszej stronie byłby moim zdaniem adekwatny do sytuacji, jaka miała miejsce na boisku. Ciągle szwankuje wykończenie akcji. Za dużo jest rozgrywania piłki pod polem karnym rywala. Brakuje zimnej krwi, nie ma też zbyt wielu strzałów z dystansu - stwierdził Marek Czerniawski.

Trener poznaniaków może jednak dostrzec w swojej drużynie jakiś pozytyw. Ze względu na kontuzje Pawła Iwanickiego i Piotra Reissa szansę dostał w sobotę Dawid Skrzycki. Młody napastnik spędził na boisku tylko kwadrans, lecz w tym czasie stworzył więcej zagrożenia niż Zbigniew Zakrzewski przez całe spotkanie. Nie bał się indywidualnych pojedynków, z łatwością mijał nawet kilku rywali i sprawiał defensywie Górnika ogromne problemy. Zabrakło jedynie "kropki nad i", czyli gola. - Jestem zadowolony z występu Dawida, ale nie wiem czy ten zawodnik jest już gotowy do wyjścia w pierwszym składzie. W zespole juniorskim zdarzają mu się jeszcze bezbarwne mecze i dlatego nie jest powiedziane, że gdyby dostał możliwość gry od 1. minuty, to jego postawa byłaby taka jak w spotkaniu z Górnikiem. Trzeba pamiętać, że w ostatnim kwadransie przeciwnik jest już pod męczony i łatwiej go zaskoczyć. Będę jednak z uwagą śledził formę Skrzyckiego i niewykluczone, że dam mu kolejne szanse - dodał Czerniawski.

Komentarze (0)