Jechaliśmy na Legię w roli faworyta - rozmowa z Tomaszem Kafarskim, trenerem Lechii Gdańsk

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Myślę, że ten sezon może być przełomowy w naszej ekstraklasie. Markowe zespoły mogą nie zaistnieć w takim stopniu jak to miało miejsce do tej pory. Może potrzebna jest świeża krew w czołówce ekstraklasy. My tam chcemy się znaleźć - powiedział Tomasz Kafarski, którego Lechię 17 października czekają derby Trójmiasta z Arką.

Marcin Frączak: Pana zespół osiągnął w Warszawie piękny wyniki. Jak do tego doszło?

Tomasz Kafarski : Wynik rzeczywiście jest wspaniały. Oczywiście jesteśmy z niego bardzo zadowoleni, ale nie wszystko wyglądało tak, jakbym chciał. Były jeszcze pewne niedokładności. Niedawno wygraliśmy 5:1 z Górnikiem Zabrze, teraz z Legią w Warszawie. Myślę, że wiele osób w końcu sobie przypomni, że w ekstraklasie jest taki zespół jak Lechia Gdańsk.

Liczył pan na coś podobnego przed meczem w Warszawie?

- Jechaliśmy do Warszawy po zwycięstwo. Czy po aż tak wysokie? Legia ma swoje problemy i my je wykorzystaliśmy. Z piłkarskiego punktu widzenia mam lepszy zespół. To Lechia w tym meczu była faworytem. Fajnie, że wszystko się tak skończyło. Teraz liga ma przerwę z uwagi na mecze reprezentacji. Myślimy już jednak o najbliższym meczu z Arką, który również zamierzamy wygrać.

Powiedział pan, że w meczu Legia - Lechia, to pana zespół był faworytem. Dla wielu dziwnie to trochę zabrzmi, że Lechia jechała w roli faworyta na Łazienkowską!

- Opinia publiczna jest przyzwyczajona, że w takich meczach faworytem zawsze musi być Legia. Od strony formy, w jakiej znajduje się jeden i drugi zespół, dalej twierdzę, że to moja drużyna była faworytem. Nie przyjechaliśmy się do Warszawy bronić, o czym świadczą trzy strzelone gole.

Legia słynęła przez lata z dobrej defensywy, a z Lechią straciła aż trzy gole. Coś jest nie tak z obroną Legii.

- Rzeczywiście, poza tym Legia jest zmuszana przez zespoły przyjezdne do ataku pozycyjnego i z tym ma problem.

Na Legii 2:0 wygrał wcześniej GKS Bełchatów, 3:0 pana Lechia Gdańsk. Czy to oznacza, że zespoły przyjeżdżające na Łazienkowską przestały się bać gry na stadionie Legii?

- Myślę, że ten sezon może być przełomowy w naszej ekstraklasie. Markowe zespoły mogą nie zaistnieć w takim stopniu jak miało to miejsce do tej pory. Może potrzebna jest świeża krew w czołówce ekstraklasy. Cieszę się, że my tam powoli zmierzamy.

Jagiellonia Białystok jest liderem w ekstraklasie. Pana zespół, który jest za jej placami, wielu przed rozpoczęciem sezonu skazywało na ciężką walkę o utrzymanie.

- I dalej o to walczymy. W momencie gdy nie zgromadzimy wystarczającej ilości punktów, pewnie dalej część opinii publicznej będzie widziała nas w innym miejscu, niż w czołówce ligi. My jednak chcemy zaistnieć w tym sezonie, konsekwentnie gromadzić punkty. Wierzę, że nie zmarnujemy szansy jaka się przed nami otwiera.

Latem Lechia nie dość, że czekała z transferami niemal do ostatniej chwili, to na dodatek nikogo one nie rzucały na kolana. Skąd się wzięła aż tak dobra postawa Lechii, bo jest znacznie lepiej, niż można się było tego spodziewać?

- My każdy ruch transferowy dokładnie analizowaliśmy. Każdy sprowadza zawodników, aby była poprawa w grze. Jednym to wychodzi innym nie. Cieszę się, że na razie jest tak jak powinno być. Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu kibiców widziało nas przed sezonem w dolnych rejonach tabeli. Będziemy walczyć z tym stereotypem.

Jak panu się wydaje, na co stać Lechię w bieżących rozgrywkach?

- Na górną połowę tabeli. Będziemy grać o to, aby z kolejki na kolejkę potwierdzać, że coś takiego jest jak najbardziej realne. Chcemy jak najszybciej ugruntować naszą pozycję w lidze.

17 października Lechia w derbach Trójmiasta podejmie Arkę. To dla pana, dla piłkarzy najważniejsze spotkanie w rundzie?

- Nie. Najważniejszy dla mnie jest zawsze każdy kolejny mecz.

Źródło artykułu: