Cel jest jeden, chcemy wygrać z Zagłębiem - rozmowa z piłkarzem Cracovii Marianem Jarabicą

Marian Jarabica w letnim okienku transferowym dołączył do zespołu Cracovii. Z zespołem z Krakowa podpisał 4-letni kontrakt. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jarabica opowiada o swojej karierze, początku sezonu w Cracovii, występach w reprezentacji Słowacji.

Rafał Krząpa: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z futbolem?

Marian Jarabica: W piłkę zacząłem grać jak miałem 6 lat. Ojciec zaprowadził mnie na treningi, a mi spodobała się gra w piłkę nożną. Moim pierwszym klubem była FK Cadaca.

Jak Ci się wiodło w tym klubie?

- Trenowało mi się tam bardzo fajnie. Już jako mało chłopak nabrałem przekonania, że chcę grać tylko w piłkę, nie chciałem robić nic innego. Bardzo pomagał mi mój ojciec, to dzięki niemu złapałem bakcyla do futbolu.

Następnie w 2004 roku przeniosłeś się do FK Dukla Bańska Bystrzyca.

- W Dukli zagrałem około 50 spotkań. Na początku byłem bardzo zadowolony z pobytu w tym klubie, wszystko się układało jak należy. Niestety później nastąpiły duże zmiany w klubie. Został zatrudniony inny dyrektor sportowy, oraz inni trenerzy. Ja zostałem skierowany do II drużyny. Nie potrafiłem się dogadać z kilkoma osobami w klubie i postanowiłem pojechać grać do Czech.

Przeniosłeś się za zachodnią granicę do czeskiego SK Dynamo Czeskie Budiejowice. Jak doszło do zmiany barw klubowych?

- Ja rozmawiałem z dyrektorem Dukli Bańska Bystrzyca na temat nowego kontraktu. Mówiłem mu, że nie jestem zadowolony ze współpracy z nowymi trenerami, oraz z tego jak pracują z piłkarzami. Nie chcieli mnie jednak zbytnio słuchać, proponowali mi nowy kontrakt, ale ja się nie zgodziłem i postanowiłem odejść za darmo.

Jak wspominasz grę w Czechach?

- W Dynamo była zupełnie inna atmosfera niż w Dukli, zawodników traktowano inaczej, o wiele lepiej. Trenerzy, sztab wszyscy to pełni profesjonaliści. Mieliśmy bardzo dobre warunki treningowe, byłem bardzo zadowolony z przeprowadzki do Czech. Naszym sukcesem było utrzymanie się w pierwszej lidze.

Jeszcze przed transferem do Cracovii rozegrałeś 3 mecze w barwach SK Dynamo Czeskie Budziejowice. Na pożegnanie zdobyłeś bramkę ze Spartą Praga.

- Do końca nie było wiadomo, czy zmienię klub, więc grałem normalnie. Bramkę ze Spartą uważam za najważniejszą w życiu.

1. sierpnia zagrałeś mecz przeciwko Sparcie, a trzy dni później zostałeś piłkarzem Pasów. Jak doszło do zmiany klubu?

- Wszystkie sprawy związane z transferem załatwiał mój menadżer. Nie słyszałem, żeby wcześniej Cracovia się mną interesowała. Pierwsze sygnały z Krakowa były w lecie, przed startem ligi w Czechach. Szczerze mówiąc to nawet nie wiem za jaką kwotę zmieniłem klub, mnie interesował tylko mój kontrakt z którego jestem zadowolony.

Jak wyglądały Twoje początki w Cracovii?

- Koledzy bardzo dobrze mnie przyjęli. Treningi nie różniły się zbytnio z tymi, które miałem w Czechach.

Jak wspominasz swój debiut w towarzyskim spotkaniu z MC Algier.

- To był mecz taki jak każdy inny, z tą różnicą, że grałem z nowymi kolegami. Wiedzieliśmy po pierwszym meczu, że potrzebujemy czasu, żebyśmy się zgrali.

Ledwo co podpisałeś kontrakt z klubem, a już 11 sierpnia rozegrałeś spotkanie w młodzieżowej reprezentacji. Czy nie wytrąciło Cię to z przygotowań do sezonu z zespołem?

- Szczerze mówiąc to wytrąciło mnie trochę z przygotowań, ale myślę, że teraz jest już lepiej. Treningi na początku były ciężkie i wymagające, teraz trochę mi ich brakuje.

Mimo krótkiego okresu współpracy z drużyną, zadebiutowałeś w pierwszym meczu ligowym Cracovii ze Śląskiem. Wystąpiłeś też w spotkaniu z Legią.

- Mecze z Legią i Śląskiem to były różne spotkania. Ze Śląskiem przegraliśmy po indywidualnych błędach. Z Legią graliśmy o wiele lepiej, ale przegraliśmy minimalnie. Powinniśmy zdobyć chociaż jeden punkt, ale sędzia pomógł trochę naszym rywalom w ostatniej minucie. Byliśmy źli po tym spotkaniu, ale niestety nie zawsze się wygrywa. Ja mam taką mentalność, że zawsze chcę być najlepszy, zawsze chcę wygrywać.

Następnie przyszła bolesna porażka z Lechem Poznań, w którym zaliczyłeś trafienie samobójcze.

- Lech był od nas o wiele lepszy, przegraliśmy bardzo wysoko, wszyscy byliśmy podłamani po tym spotkaniu. Nikt przed meczem nie spodziewał się takiej porażki. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale że aż tak nie. Odnośnie samobója to nie wiem co mam powiedzieć. Ja chciałem zagrać piłkę na róg, jednak z powodu błędu piłka wpadła do siatki. Był to mój pierwszy samobójczy gol w życiu.

Później trzy kolejne porażki: z Koroną Kielce, Górnikiem Zabrze i Lechią Gdańsk.

- Szczerze mówiąc to mieliśmy pecha w tych meczach. Nasza gra nie była taka zła, przegrywaliśmy minimalnie, każde spotkanie różnicą jednej bramki.

Po serii przegranych w lidze odnieśliście zwycięstwo w meczu Pucharu Polski z GKP Gorzów Wielkopolski.

- Wygraliśmy mecz, ale musimy pracować coraz więcej aby było dobrze. To był typowy mecz pucharowy. Drużyny GKP nie znam, dopiero poznaje polskie zespoły. Po tym meczu zeszło z nas trochę ciśnienie, uwierzyliśmy że potrafimy wygrywać.

W ostatnim spotkaniu ligowym z Arką przełamaliście się, wygraliście 2:0.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z pierwszego zwycięstwa w lidze, bardzo potrzebowaliśmy tych trzech punktów. Po meczu trener Ulatowski i prezes Filipiak podziękowali nam za mecz i wynik.

A czy w przypadku kolejnej przegranej, mówiło się o jakiś karach pieniężnych, albo zsyłkach do Młodej Ekstraklasy?

- Nie, o niczym takim nie słyszałem.

W najbliższą sobotę spotkanie z Zagłębiem Lublin, jakie cele?

- Cel jest jeden, chcemy wygrać z Zagłębiem. Musimy piąć się w górę tabeli.

Jak układa Ci się współpraca z Piotrem Polczakiem?

- Współpraca z dnia na dzień wygląda coraz lepiej. Im więcej meczy gramy razem tym lepiej dla nas. Piotrek to bardzo dobry obrońca.

W siedmiu meczach ligowych otrzymałeś już trzy żółte kartki.

- Zawsze chcę grać twardo i agresywnie, ale z zachowaniem zasad fair play.

Saidi Ntibazonkiza, to zawodnik o którym w mediach jest najgłośniej. Możesz coś o nim powiedzieć?

- Jest to bardzo dobry zawodnik, bardzo szybki z dobrym dryblingiem. Poza tym bardzo dużo żartuje, naprawdę zabawny facet.

Od początku swojego pobytu w Krakowie zyskałeś zaufanie w oczach Rafała Ulatowskiego. Jak Ci się współpracuje z tym trenerem?

- Pan Ulatowski to dobry trener i człowiek. Kiedy trzeba krzyknąć to krzyczy, a kiedy trzeba porozmawiać to rozmawia. Do każdego spotkania przygotowuje nas inaczej, specjalnie pod następnego rywala. Każdy mecz po jego zakończeniu analizujemy.

Wróćmy do spraw transferowych, słyszałem że wcześniej interesowała się tobą Sparta Praga?

- Tak to prawda, słyszałem że po meczu Sparta chciała mnie sprowadzić do siebie. Było już jednak za późno, bo ja byłem umówiony z Cracovią.

Przejdźmy do kwestii reprezentacji, jak Ci się wiedzie w narodowym teamie?

- Występuję w reprezentacji U-21. Swoją przygodę z kadrą rozpoczynałem od zespołu U-15. Nie wiem nawet dokładnie w ilu meczach wystąpiłem, ale gra w narodowej drużynie daje mi radość. Cieszę się, że mogę reprezentować swój kraj.

W młodzieżówce występujesz z Erikiem Cikosem, który jest piłkarzem lokalnego rywala ... Wisły Kraków.

- Erik to bardzo dobry facet, ale jeszcze lepszy piłkarz. Jesteśmy normalnymi kolegami z drużyny. Czekam na spotkanie 12. kolejki z Wisłą.

Liczysz na powołanie do dorosłej reprezentacji?

- Bardzo chciałbym zagrać w dorosłej reprezentacji. Wiem, że muszę dużo trenować i pokazywać się z dobrej strony na boisku, żeby otrzymać powołanie.

Biorąc pod uwagę przedsezonowe plany, oraz wyniki ostatnich spotkań, jakie są Wasze cele?

- Chcemy grać dobrą piłkę i na koniec sezonu skończyć na wysokim miejscu w tabeli.

Komentarze (0)