- Wynik badań to dla mnie oczywiście cios w twarz - mówił tuż po usłyszeniu diagnozy Sebastian Boenisch. Urodzony w Gliwicach zawodnik nie załamuje jednak rąk. - Lekarz poinformował mnie, że operacja była niezbędna, a leczenie przebiegnie właściwie. Ta kontuzja mnie nie zabije i zrobię wszystko, by powrócić do gry jeszcze silniejszym - dodał.
O ile kadra Franciszka Smudy w najbliższych 6 miesiącach nie rozegra żadnego meczu o punkty, o tyle niezwykle istotne spotkania czekają w tym okresie Werder Brema w Bundeslidze i Champions League. 23-letni Boenisch u progu sezonu zacięcie rywalizował z Petri Pasanenem o miejsce na lewej stronie defensywy i, wobec nie najlepszej postawy Fina, miał spore szanse na miejsce w wyjściowej "jedenastce".
- Oczywiście jestem bardzo rozczarowany kontuzją. Życzymy Sebastianowi pomyślnego procesu leczenia i z niecierpliwością oczekujemy jego powrotu do drużyny - skomentował wieści z gabinetu lekarskiego Thomas Schaaf. Niewykluczone, że jeżeli rehabilitacja Polaka przebiegać będzie z powodzeniem, powróci on do treningów już za 4 miesiące.