Niedzielan Wiśle straszny nie jest

Andrzej Niedzielan jest absolutnym bohaterem ostatnich tygodni. 31-letni napastnik Korony Kielce wpisuje się na listę strzelców w każdej kolejce tego sezonu i po 5 meczach ma na koncie już 6 bramek (na 7 strzelonych w ogóle przez Koronę!). W piątek "Wtorek" stanie przed szansą przedłużenia serii i popsucia Wiśle Kraków święta z okazji powrotu na stadion przy ul. Reymonta 22.

Niedzielan dobrze zna atmosferę tego obiektu. Przez dwa sezony był zawodnikiem Białej Gwiazdy, dwukrotnie sięgając z nią po mistrzostwo Polski. - Zagrać na otwarcie stadionu Wisły będzie dla nas wszystkich fajną sprawą. Pierwszą swoją bramkę dla Wisły strzeliłem przeciwko Koronie - w sumie to pierwszą i ostatnią (śmiech) - i mam nadzieję, że teraz się zrewanżuję - mówi napastnik złocisto-krwistych.

Początkowo Niedzielan był ważnym ogniwem budowanej przez Macieja Skorży drużyny. Przestał nim być, kiedy zaczęły doskwierać mu urazy, aż w końcu przed sezonem 2009/2010 został odsunięty od pierwszego zespołu i zobligowany do trenowania z młodzieżowcami. Szybko rozwiązał kontrakt i związał się z chorzowskim Ruchem, gdzie udowodnił, że w Krakowie zbyt wcześnie postawiono na nim "krzyżyk". - Główną przyczyną tego, że Andrzej sobie nie poradził w Wiśle były jego problemy zdrowotne. Przedłużała się jego rehabilitacja kolana. Potrzebował czasu na dojście do pełnej dyspozycji, a Wisła jest takim klubem, że piłkarz musi być w formie "od zaraz" - mówi Paweł Brożek i dodaje: - Teraz Andrzej jest w wielkiej formie. Świadczy o tym 6 trafień w 5 meczach.

Niedzielan, który początkowo miał wielki żal do Wisły, teraz twierdzi, że czas zagoił rany. Grając w Ruchu dwukrotnie wystąpił przeciwko Białej Gwieździe, ale nie dane mu było zagrać na Reymonta. Teraz będzie miał okazję zaprezentować się przeciwko kilkunastu tysiącom kibiców Wisły, a gra przeciwko wicemistrzom Polski na stadionie im. Henryka Reymana ma większą wymowę, niż na na zastępczym Stadionie Ludowym w Sosnowcu. - Nie jest to dla mnie bardzo szczególny mecz. Jest to mecz o trzy punkty przede wszystkim. Nie będę całe życie czegoś komuś udowadniał. Mam już tego dosyć. Nie mam zamiaru nikomu nic udowadniać. Chcę dobrze grać w piłkę i dobrze wywiązywać się ze swoich obowiązków. Mam w Krakowie wielu przyjaciół, z kolegami spotkam się na boisku. Teraz gram dla Korony i liczą się punkty dla niej - przekonuje były reprezentant Polski.

Holenderski trener Wisły, Robert Maaskant dopiero uczy się polskiej ligi i poznaje zawodników biegających po ich boiskach, ale Niedzielana bardzo dobrze zna z jego występów w Eredivisie. Przed piątkowym meczem docenia formę "Wtorka", ale nie skupia się tylko na nim: - Nie myślę o jednym piłkarzu. Myślę o tym, jak zatrzymać całą drużynę rywala. Niedzielan jest dobrym zawodnikiem. Znam go z gry w Holandii. Widziałem mecz Korony z Polonii. Zagrali dobrze, ale mieli też szczęście. Cóż, musimy strzelić jedną bramkę więcej od Korony - mówi i zaznacza, że Niedzielan nigdy nie strzelił bramki prowadzonemu przez niego zespołowi: - Nie przypominam sobie, by Niedzielan strzelił coś moim drużynom. Dla pewności sprawdźcie.

Sprawdziliśmy. W rundzie wiosennej sezonu 2003/2004 Maaskant prowadził RBC Roosendaal, który pokonał NEC Nijmegen z Niedzielanem w składzie 2:1. Polak bramki nie strzelił. Sezon później Maaskant był trenerem Willem II Tilburg i dwukrotnie mierzył się z NEC. Raz wygrał 2:0, raz przegrał 1:3, ale Niedzielan nie trafił do siatki. Ze statystycznego punktu widzenia prawdopodobnie, gdyby doszło do jeszcze jednego pojedynku, napastnik Korony wpisałby się na listę strzelców, bowiem grając w Holandii strzelał bramki w co czwartym meczu (87 spotkań, 20 goli).

Imponująco nie wygląda również bilans "Wtorka" przeciwko Wiśle. W 7 występach przeciwko Białej Gwieździe zdobył tylko jedną bramkę. Stało się to w minionym sezonie, kiedy jego Ruch przegrał z Wisłą 1:3.

Komentarze (0)