- Nie czekam na powołanie, koncentruję się tylko i wyłącznie na grze w Kielcach - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl najlepszy strzelec polskiej ekstraklasy. Pytany o to, czy kiedy dzwoni telefon, niecierpliwie rusza w jego kierunku licząc, że za chwilę usłyszy w słuchawce głos Franciszka Smudy, szybko ucina temat. - Numer domowy jest zastrzeżony dla najbliższej rodziny, a komórka nie ma w domu zasięgu - odpowiada z uśmiechem.
Dwumecz z Ukrainą i Australią pokazał, że uznaniem selekcjonera cieszą się - obok Roberta Lewandowskiego i Ireneusza Jelenia - także Artur Sobiech i Euzebiusz Smolarek. Jak dotąd napastnicy Czarnych Koszul w lidze wspólnie uzbierali ledwie cztery trafienia. Sam Niedzielan strzelił dwie bramki więcej. - Selekcjoner ma swoich zawodników i na nich stawia. Ja się z tym pogodziłem i temat reprezentacji dla mnie nie istnieje - przyznaje.
Napastnik Korony trafia w tym sezonie regularnie. - Oby ta passa trwała jak najdłużej, lubię takie telenowele - mówi. - Najważniejsze jest jednak zwycięstwo drużyny, a nie to, kto trafia do siatki - dodaje. Warto podkreślić, że w meczu z Polonią Niedzielan obie bramki zdobył po strzałach z bliskiej odległości. - Widać, że nie tylko ściganie się z obrońcami przy prostopadłych piłkach jest moją dobrą stroną - cieszy się. - Potrafię też znaleźć się w polu karnym.
Korona, dzięki wygranej w Warszawie, awansowała na trzecią pozycję w ligowej tabeli. - Nikt nie zalicza nas do grona faworytów, nie musimy więc przejmować się presją - tłumaczy Niedzielan. - Przy Konwiktorskiej zagraliśmy fajną piłkę. Nie była to żadna rąbanka: do przodu, hura, na Niedzielana! - dodaje. - Mamy ciekawą drużynę i stać nas na dobre wyniki. Nie zamierzam jednak pompować balona i składać głośnych deklaracji. Gramy swoje, to jest najważniejsze.