Po dwudniowej przerwie komisja ds. budżetu i inwestycji Rady Miasta Zabrze po raz kolejny zebrała się w celu przeprowadzenia debaty na temat budowy nowego stadionu. Dobre wieści są takie, że radni otrzymali od prezydent miasta dawno oczekiwane stadium finansowe projektu, które przybliża koszta inwestycji, złe, że z otrzymanymi bezpośrednio przed posiedzeniem dokumentami nie mogli się wcześniej zapoznać.
Pracom komisji przyglądała się ponad stuosobowa grupa kibiców Trójkolorowych, którzy są wyraźnie zirytowani opieszałością w postępie prac. Pierwszym, który odważył się stawić czoła fanom był radny Jerzy Wereta, który argumentował dlaczego prace komisji poruszają się tak mozolnie.
- Postępując według koncepcji miasta narażamy się na koszta rzędu 700 mln złotych, bo tyle wyniosłyby koszta kredytu zaciągniętego na potrzebę budowy stadionu. Na takie obciążenie miasta nie stać. Mam nadzieję, że rzeczoznawcy przeszacowali ten projekt, bo obecnie stać nas na 2/3 stadionu - powiedział radny Lewicy.
Więcej konkretów miał do powiedzenia reprezentujący na posiedzeniu prezydent miasta Małgorzatę Mańkę-Szulik jej zastępca, prezydent Krzysztof Lewandowski. Zapewnił on radnych, że podczas wrześniowej sesji otrzymają projekty finansowania budowy. - Złożono wszystkie wnioski dotyczące pozwolenia na budowę. Podczas wrześniowej sesji powinno nastąpić głosowanie - zapewnił wiceprezydent Zabrza.
Ze strony radnego Przemysława Juroszka padła z kolei propozycja, aby budowę obiektu powierzyć w ręce inwestora prywatnego, który w zamian za grunty miejskie sfinansowałby całe przedsięwzięcie. - Nie spieszy mi się za kratki, dlatego tego nie zrobię - wyjaśnił Lewandowski. - Takie przedsięwzięcia są mocno ryzykowne i nie zaleca się ich stosowania - dodał.
- Wszyscy chcemy nowego stadionu, ale nie potrzeba nam kolejnego pomnika. Zabrza nie stać na stadion tak wysokiej klasy. Zabieramy się do kupna Mercedesa, a mamy fundusze na hulajnogę - uspokoił coraz gorętszą atmosferę na sali przewodniczący komisji Rafał Marek.
Finalne posiedzenie komisji zaplanowano na 9 września. Do tego czasu radni mają zapoznać się z przedstawioną im dokumentacją i zaopiniować projekt. Jeżeli wszystkie terminy zostaną dotrzymanie niewykluczone, że na wrześniowej lub październikowej sesji radni zagłosują nad przyznaniem miastu funduszy na ten cel. W tym przypadku zimą zostałby przeprowadzony przetarg, a na wiosnę 2011 roku na Roosevelta wjechałyby buldożery.