Fenomen AJ Auxerre, czyli jak osiągnąć sukces na prowincji

Nieduże miasto i futbol na światowym poziomie - takie połączenie udaje się niezwykle rzadko. Od 30 lat scenariusz ten realizuje jednak z powodzeniem AJ Auxerre, 3. zespół francuskiej Ligue 1 i uczestnik Ligi Mistrzów. Jaka jest recepta na wieloletnie sukcesy na prowincji?

W tym artykule dowiesz się o:

Auxerre to założone w średniowieczu miasteczko w środkowej Francji z urokliwie usytuowaną nad rzeką Yonne katedrą Saint-Etienne. Gdy w 1905 roku miejscowy ksiądz Ernest Deschamps postanowił założyć klub piłkarski Association Jeunesse Auxerre, by zachęcić młodzież do współpracy z Kościołem, z pewnością nie spodziewał się, że przez wiele lat na obiekcie nazwanym na jego cześć Stade de l'Abbe-Deschamps piłka robić będzie taką furorę, a o AJA usłyszy cała Europa. Obecnie gród znajdujący w Dolnej Burgundii liczy ledwie 38 tysięcy mieszkańców, z których znaczna część trudni się pracą w winnicach. Na wspomnianym skromnym stadionie zasiąść może natomiast blisko 25 tysięcy kibiców. Mogłoby się wydawać, że w takich okolicznościach futbol na najwyższym poziomie nie może przetrwać, że w starciu z możnymi klubami z wielkich ośrodków: Paryża, Lyonu, Marsylii czy Bordeaux zespół z prowincji nie będzie miał wiele do powiedzenia. Tymczasem Auxerre od 30 lat bez trudu utrzymuje się we francuskiej ekstraklasie, wywalczył tytuł mistrza Francji, 4-krotnie sięgał po puchar kraju, dotarł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów oraz półfinału Pucharu UEFA, i co ciekawe przy stosunkowo skromnych sponsorach wciąż dysponuje znakomitymi graczami.

Budżet Auxerre nie powala na kolana. W ostatnich latach waha się między 25 a 35 milionami euro (dla porównania Real Madryt i FC Barcelona dysponują około 400 milionami euro rocznie). Burgundczycy swoją potęgę zawdzięczają bowiem nie pieniądzom, a dwóm rozsądnym i oddanym klubowi bez reszty ludziom. Guy Roux był szkoleniowcem AJA w latach 1961 - 2005 (z krótką przerwą) i z trzeciej ligi doprowadził zespół do tytułu mistrza Francji. Wcześniej legenda i symbol Auxerre przez 9 lat był piłkarzem swojej ukochanej drużyny. Drugi z bohaterów kibiców z Stade de l'Abbe-Deschamps to Jean-Claude Hamel, prezes klubu przez 46 lat, aż do przejścia na emeryturę w 2009 roku. To właśnie Roux i Hamel już w latach 70. podjęli, decydującą dla późniejszych losów zespołu, decyzję o utworzeniu szkółki piłkarskiej.

W Auxerre wielkich funduszy nigdy nie posiadano, więc wychowywanie zawodników we własnym zakresie stało się koniecznością. Z nazywanej "centre de formation" szkółki, jednej z najsłynniejszych na świecie, wywodzą się m.in. legendarny Eric Cantona, bramkarz reprezentacji Francji Bruno Martini, mistrz świata z 1998 roku Bernard Diomede, obecny reprezentant Francji Philippe Mexes czy znakomity snajper Djibril Cisse. Taktyka wciąż jest taka sama: wydać mało (900 tysięcy euro na Ireneusza Jelenia czy maksymalnie 3 miliony euro za Anthony Le Talleca), a zarobić o wiele więcej (przykładowo 14 milionów funtów za Cisse, 7 milionów euro za Mexesa).

Tuż po wywalczeniu awansu do Division 1 w 1980 roku Hamel zatrudnił pierwszą wielką gwiazdę, Andrzeja Szarmacha. Polak szybko stał się ulubieńcem kibiców, w ciągu 5 sezonów zdobył niemal 100 bramek i sprawił, że Auxerre czuło się w najwyższej klasie rozgrywkowej pewnie. Ostatnio popularny "Diabeł" trafił do "jedenastki" wszech czasów Auxerre. W tym samym czasie w biało-niebieskich barwach występował Paweł Janas, filar defensywy AJA, w którym wystąpił aż 135-krotnie. Pod koniec lat 80. na trzy sezony zatrudniono Waldemara Matysika. Po dzień dzisiejszy w Burgundii docenia się talent piłkarzy znad Wisły, włącznie z Jeleniem i Dariuszem Dudką w klubie występowało aż 14 biało-czerwonych.

Początkowo z Auxerre nieco we Francji żartowano, lecz obecnie drużyna z 30-letnim stażem w ekstraklasie darzona jest należytą estymą. Sukces AJA, klubu z prowincji, który przez lata potrafi utrzymywać się na topie, wciąż próbuje się skopiować w Europie i Polsce. Wielu odpada w przedbiegach, lecz od 10 lat w Primera Division i europejskich pucharach świetnie (osiągając nawet 1/2 finału Champions League) radzi sobie Vilarreal CF z liczącego 50 tysięcy mieszkańców Vila-real. Przebojem do Bundesligi wdarł się TSG 1899 Hoffenheim - klub ze wsi (i przydomkiem Wieśniaki), rozgrywający swoje mecze w Sinheim (35 tysięcy ludzi). Sukces zawdzięcza jedynie biznesmenowi Dietmarowi Hopp'owi, który wpompował w drużynę ogromne pieniądze.

Karierę z dala od wielkich miast starano się robić również nad Wisłą. Ponad 10 lat na ekstraklasowych salonach spędziła Amica Wronki (11 tysięcy mieszkańców), podobnie jak Dyskobolia Groclin Grodzisk Wielkopolski (14 tysięcy). Wcześniej przez 2 sezony swoich sił w najwyższej klasie rozgrywkowej próbował Miliarder/Sokół Pniewy (8 tysięcy). Niepowodzenia w tworzeniu silnej piłki z dala od dużych skupisk ludzkich nie zrażają kolejnych śmiałków. Na zaplecze ekstraklasy najpierw dotarły Tłoki Gorzyce i HEKO Czermno, teraz Bruk-Bet Nieciecza oraz Kolejarz Stróże. Scenariusz zawsze jest jednak taki sam - po wycofaniu się bogatego sponsora klub albo zupełnie rezygnuje z futbolu, albo ląduje w okolicach klasy okręgowej. Jeśli więc fundusze nie zostaną poparte regularną i stopniową pracą, treningami z młodzieżą, planem szkoleniowym i popularyzacją klubu w okolicy oraz mądrą polityką transferową, sukcesu AJ Auxerre nigdy nikomu nie uda się powtórzyć.

Komentarze (0)