W piątek (28 marca) w Azji miało miejsce silne trzęsienie ziemi, o magnitudzie 7,3, które nawiedziło Tajlandię, a konkretnie Bangkok. Warto jednak podkreślić, że epicentrum znajdowało się w sąsiednim kraju - Birmie.
W tym czasie w Bangkoku przebywał polski dziennikarz sportowy - Marcin Borzęcki. Ekspert Viaplay zabrał głos po tym, co odczuł na własnej skórze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Aż miło popatrzeć. Takie gole nie padają często!
"Dziwne uczucie. Stoi człowiek na ulicy, patrzy na chodnik, ten się nie rusza, a wrażenie jakby wszystko pod stopami pływało. I tak z 10 sekund. Niestety nie wszyscy doświadczyli tego wczoraj tak łagodnie" - napisał na platformie X, odnosząc się do słów wypowiedzianych w studio Viaplay.
Borzęcki dodał również, iż początkowo uznał, że być może doznał udaru słonecznego. Pomyślał tak po tym, jak poczuł, że wszystko pod nim pływa, a chodnik nawet się nie ruszał.
- Jak widzisz, jak ludzie nagle wybiegają z budynków, wyglądają z okien i się zastanawiasz w sumie, że twój los nie jest do końca w twoich rękach - takim wnioskiem podzielił się ekspert Viaplay już na antenie.
W ten sposób Borzęcki dał wyraz nie tylko osobistemu zaskoczeniu, ale także współczuciu wobec osób, które ucierpiały wskutek wstrząsów. Warto dodać, że wicepremier Tajlandii Phumtham Wechayachai podkreślił, że takiego trzęsienia ziemi w Bangkoku nie było od 100 lat.