Michał Nawrot: Podczas gdy inne zespoły przygotowują się do sezonu za granicami naszego kraju, GKS Bełchatów cały okres przygotowawczy przepracował w Polsce. Myśli Pan, że może to jakoś wpłynąć na formę zespołu?
Jacek Popek: - Wszystko okaże się w lidze. Wyjeżdżaliśmy przez ostatnie lata na obozy zagraniczne i okazywało się, że początki rund mieliśmy nieudane. Teraz jest troszeczkę inaczej, nie wyjechaliśmy. Może taka forma przygotowań zaprocentuje, wystartujemy z "wysokiego c", wygramy kilka spotkań? Nie jest powiedziane, że zgrupowania zagraniczne procentują. U nas sprawdziło się to, że po takich zgrupowaniach prezentowaliśmy na początku sezonów troszkę słabszą formę, ale później było coraz lepiej.
Musi Pan jednak przyznać, że w tym sezonie przygotowawczym sparingpartnerzy nie byli z najwyższej półki.
- Były to zespoły, które w tym roku będą walczyły o ekstraklasę, zespoły pierwszoligowe. Graliśmy też z Lechią Gdańsk. Myślę, że sparingpartnerzy byli dobrzy. Wiadomo, że za granicą zespoły sparingowe będą z wyżej półki. Szkoda, że nie udało się załatwić takiego zgrupowania i takich sparingpartnerów, ale tak jak mówię, wszystko wyjdzie i będzie udowodnione dopiero w lidze, czy byli to dobrzy sparingpartnerzy czy źli. Oczywiście były też pewne mankamenty, ale były i dobre sparingi. Myślę, że na początku ligi wszystko będzie ok.
Przed tym sezonem z GKS-u odeszło kilku kluczowych zawodników takich jak Patryk Rachwał, Kuba Tosik czy Dariusz Pietrasiak. Jak to wpłynęło na drużynę?
- Kiedy na początku usłyszeliśmy o tych odejściach piłkarzy, z którymi graliśmy już długi czas, było to niekorzystne dla drużyny, ale w czasie przychodzili ci zawodnicy, którzy mają wypełnić lukę po tych, którzy odeszli. Oczywiście nie wiadomo, czy zastąpią ich czy będą lepiej się prezentowali, bo też tak może być. Ocenianie ich teraz jest za wczesne. Mecze w ekstraklasie zweryfikują, czy na nowopowstałą drużynę GKS-u, bo taka jest, bo zmiany w drużynie były dość duże, tak jak powiedziałeś, odeszło kilku piłkarzy z podstawowego składu, z którymi ten skład był zgrywany przez ostatnie dwa lata, czy odejścia tych piłkarzy wpłynęły niekorzystnie czy korzystnie na zespół. Czas pokaże, czy zawodnicy którzy przyszli, tacy jak Grzegorz Baran, Zlatko Tanevski, Marcin Żewłakow, którzy wzmacniają nasz zespół, pokażą się z jak najlepszej strony i wypełnią luki po tych, którzy odeszli.
A czy Pan miał jakieś propozycje kontraktowe z innych klubów?
- Jestem w GKS-ie od kilkunastu lat, zostałem tutaj. Miałem zapytania z kilku klubów, ale tutaj mam jeszcze rok kontraktu i będę robił wszystko, aby GKS grał przynajmniej na takim samym poziomie, jaki prezentował przez kilka ostatnich lat.
Czy teraz mógłby Pan określi formę sportową zespołu?
- Zostały jeszcze ostatnie elementy do doszlifowania. Zagraliśmy niezły sparing z ŁKS-em. Oczywiście nie można popadać w huraoptymizm po tym sparingu. Czeka nas jeszcze sparing z Polonią Warszawa, która pokaże nam pewnie na tydzień przed ligą w jakim miejscu jesteśmy, ale sparingi nigdy nie są weryfikacją tego, co wydarzy się na początku w lidze. Muszę się wstrzymać z oceną zespołu. Dopiero po pierwszych spotkaniach w lidze będziemy wiedzieli, czy forma przygotowań jaką nowy trener nam zaproponował była dobra bądź zła.
W ubiegłych sezonach, praktycznie cały czas od wicemistrzowskiego sezonu, mówiło się o tym, że GKS będzie walczył o europejskie puchary. Dziś chyba nikt, ani kibice, ani piłkarze, ani trenerzy, ani działacze nie pokuszą się o to, aby powiedzieć, że GKS będzie walczył o najwyższe laury.
- Zaczynając ligę wszystkie zespoły startują od zera, więc można powiedzieć, że każdy gra o mistrzostwo. Ja nie będę składał żadnych deklaracji o co będzie grał GKS Bełchatów. Będzie jeszcze spotkanie z zarządem klubu, z klubowymi działaczami. Myślę, że oni tworząc kadrę zespołu, ściągając takich a nie innych zawodników, powiedzą o co ta drużyna ma grać. Wiedzą jaki potencjał sportowy ma ta drużyna, więc myślę, że oni nakreślą nam nasze cele. Uważam, że będą to cele adekwatne do poziomu sportowego zespołu.
Pojawiły się też głosy, że GKS Bełchatów, po tym jak odeszło kilkunastu zawodników, będzie kandydatem do spadku.
- Myślę, że aż tak tragicznie nie będzie. Piłkarze prezentują dobry poziom, jest też potencjał sportowy drużyny. Wiadomo, że trochę zawodników odeszło, kilku nowych przyszło, trzeba wszystko zgrać, nie wiadomo, czy to tak od razu zaskoczy, ale jesteśmy dobrej myśli. Zbliża się początek sezonu, jest do rozegrania trzydzieści kolejek, wszystko się może zdarzyć. Drużyn bardzo mocnych, w lidze, jest bardzo dużo i pewnie liga będzie ciężka. Zobaczymy, jak po pierwszych kolejkach ułoży się tabela.
Przed tym sezonem został Pan kapitanem drużyny. Odczuwa Pan jakąś tremę, może jest Pan trochę zdenerwowany przed pierwszym oficjalnym spotkaniem z kapitańską opaską na ramieniu?
- Nie, nie jestem zdenerwowany. Cieszę się, że był to wybór zespołu, że to chłopcy wybrali mnie na kapitana. Będę musiał na boisku udowodnić to, że ta opaska nie jest tylko za zasługi dziesięcioletniego pobytu w GKS-ie. Najważniejszym dla mnie jest pokazywać na boisku, że Jacek Popek walczy i jest sobą.
Jest Pan, obok Łukasz Sapeli, w tej chwili najdłużej grającym zawodnikiem w GKS Bełchatów. Czy chciałbym Pan zakończyć swoją piłkarską karierę w tym klubie?
- Wszystko będzie zależało od działań ze strony klubu, z mojej strony chęć do rozmów jest. Są takie chęci, żeby zakończyć karierę w GKS-ie, no ale wiadomo, że kariera piłkarza jest krótka, trzeba zapewnić byt rodzinie. Myślę, że niedługo jakieś rozmowy nastąpią, liczę na nie, będę miał wszystko jasne i będę wiedział, że to co robiłem w GKS-ie będzie docenione i przez kilka najbliższych lat, na ile pozwoli mi zdrowie i oczywiście jakość mojego grania, pozwoli mi na dobre reprezentowanie GKS-u Bełchatów. Chciałbym
zakończyć karierę w GKS, moja rodzina się tutaj zadomowiła i czuje się dobrze. Myślę, że swoją grą udowodniłem, że jestem przydatny temu klubowi.