Stadion Górnika to obecnie bodajże najbardziej szpetny obiekt polskiej ekstraklasy. Podczas gdy większość miast drużyn najwyższej klasy rozgrywkowej budowę nowych obiektów ma już za sobą, ale w trakcie realizacji władze Zabrza toczą bezsensowne kłótnie, zamiast wziąć się do konkretnej roboty i rozpocząć realizację projektu.
W minionym tygodniu na łamach naszego portalu pojawił się artykuł opisujący wiele niedoskonałości obiektu stadionu im. Ernesta Pohla. Na reakcję zarządu obiektu nie trzeba było długo czekać. W pierwszej fazie zarząd MOSiR Zabrze odniósł się do zarzutów dotyczących niskiej jakości bramofurtów zamontowanych przy Roosevelta tego lata.
- Identyczne bramofurty zamontowane są na stadionach Polonii Bytom, Zagłębia Lubin i Korony Kielce. Montowane były przez tę samą firmę i nie ma tam żadnego problemu wymiarów bramofurtów. Na pozostałych stadionach ekstraklasy bramofurty również nieznacznie odbiegają wymiarami do zamontowanych w Zabrzu. Odnośnie możliwości dostępu na stadion osób niepełnosprawnych - problem ten leży w rękach organizatora spotkania, a tym jest Górnik Zabrze - argumentuje wiceprezes MOSiR Zabrze, Czesław Żelichowski.
Wiceszef zabrzańskiego MOSiR-u zapewnia także, że problemem nie powinna być niska przepustowość bramofurtów i każdy z zainteresowanych kibiców wejdzie na stadion przed pierwszym gwizdkiem sędziego. - System zgodnie z projektem zaakceptowanym przez Górnik Zabrze SSA i pozytywnie zaopiniowany przez PZPN i Komendę Wojewódzką Policji w Katowicach przewiduje zgodnie z normami, że przez jeden "kołowrotek" może wejść ok. 500 kibiców na godzinę. Przy 15 kołowrotkach zamontowanych przy Roosevelta daje to przepustowość ok. 7500 kibiców - wyjaśnił Żelichowski.
W opinii włodarzy zabrzańskiego obiektu problemów nie powinno być także z dojściem na stadion utwardzoną i posypaną szutrem drogą, nawet w przypadku obfitych opadów deszczu. - Drogi dojścia do bramofurtów zostały utwardzone zgodnie z zaleceniami i pod pełną kontrolą inspektora nadzoru budowlanego. Po intensywnych opadach deszczu w nocy z piątku na sobotę 23-24 lipca, osobiście sprawdzałem w jakim stanie są drogi dojścia do obiektu i opinia inspektora nadzoru budowlanego znalazła swoje potwierdzenie w realiach. Droga zachowała się w bardzo dobrym stanie - przekonuje wiceprezes MOSiR Zabrze.
Niemałe kontrowersje wzbudzała także zwiększona ilość kamer na stadionie przy Roosevelta, a także obskurne stacjonarne toalety. - Ilość kamer zamontowanych obecnie na obiekcie przy ul. Roosvelta odpowiada wymogom nowej ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Za montaż monitoringu w tym przypadku w 100 procentach odpowiedzialna była spółka Górnik Zabrze SSA, która z zadania wywiązała się w terminie. Odnośnie toalet mogę powiedzieć tylko tyle, że w trakcie trwania imprezy masowej organizator ma obowiązek zapewnienia odpowiedniej ilości sprawnych i odpowiadających wymogom sanitarnym toalet np. Toi Toi. W opinii naszej ilość i standard istniejących toalet jest wystarczająca - stwierdził zastępca prezesa Zdzisława Iwańskiego.
Żelichowski wypowiedział się także na temat opieszałości MOSiR-u w sprawie dystrybucji kart identyfikacyjnych i karnetów na nowy sezon. W tym przypadku zarządca obiektu jako głównego winowajcę zaistniałego stanu wskazuje zarząd beniaminka ekstraklasy. - Kompletny system dostępu i kontroli i identyfikacji kibica został zgodnie z umową przekazany protokolarnie spółce MOSiR Zabrze 19 lipca o godz. 11.00. Z kolei MOSiR Zabrze protokolarnie przekazał system zarządowi spółki Górnik Zabrze SSA dnia 22 lipca br., to jest bezzwłocznie po podpisaniu niezbędnych dokumentów. Sprawa zamówienia i dystrybucji karty kibica nie leży zatem po stronie zarządcy obiektu, a zarządu klubu - zakończył Żelichowski.
Przeczytaj tekst, który wywołał konsternację u władz zabrzańskiego MOSiR-u!