Jagiellonia Białystok rozpoczęła grę w Europie w 2025 roku. FK TSC Backa Topola wydawał się rywalem zdecydowanie w zasięgu, ale... zaczęło się źle.
W 28. minucie defensywa Jagiellonii pękła. I to po kontrataku, gdy kilkanaście sekund wcześniej to mistrzowie Polski byli w polu karnym przeciwnika. Tymczasem wydawało się, że to ekipa z Serbii będzie częściej przy piłce, a "Jaga" skupi się na kontrach. No cóż.
Gospodarze ruszyli z akcją, którą wykończył Prestige Mboungou kapitalnym strzałem z osiemnastu metrów. Trafił idealnie, niemal w samo okienko i trudno mieć tu jakiekolwiek pretensje do Sławomira Abramowicza.
Reakcja? Najlepsza z możliwych. Podopieczni Adriana Siemieńca zbyt długo nie rozpamiętywali straconego gola i błyskawicznie doprowadzili do wyrównania. Choć zasługa Jagiellonii była tu dość mała.
Bramkarz drużyny przeciwnej wykopał piłkę, Mateusz Skrzypczak wygrał pojedynek na połowie boiska, a następnie fatalny błąd popełnił kapitan Milan Radin. Strącił piłkę za siebie, wprost pod nogi Jesusa Imaza. Ten zachował zachował zimną krew i nie pomylił się w sytuacji sam na sam z bramkarzem.
Zobacz bramki:
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To był spektakularny powrót gwiazdy