Echa meczu Znicz Pruszków - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski

Znicz Pruszków pokonał u siebie ekipę z Ostrowca Świętokrzyskiego 3:2, choć po pierwszej połowie goście prowadzili 2:0. Po tym spotkaniu trener gospodarzy zapowiedział swoje odejście z klubu oraz podsumował rundę wiosenną w wykonaniu pruszkowian. Drugie zwycięstwo z rzędu nie zdołało zapewnić utrzymania drużynie z Mazowsza, która już wcześniej straciła szanse na pozostanie na zapleczu ekstraklasy.

Spóźnione zwycięstwa

Pruszkowska drużyna wygrała swoje ostatnie dwa spotkania tego sezonu I ligi. Dzięki temu Znicz godnie pożegnał się z pierwszoligową rzeczywistością, bowiem na dwie kolejki przed końcem rozgrywek stracił matematyczne szanse na utrzymanie. Ekipa Jacka Grembockiego mimo tego potrafiła dwa razy odnieść zwycięstwo pokonując wyżej notowany Widzew Łódź oraz KSZO. Z pewnością jednak były szkoleniowiec Polonii Warszawa zamiast sukcesu w konfrontacji z Widzewem, wolałby punkty we wcześniejszych meczach z Łódzkim Klubem Sportowym czy Stal Stalową Wola. Pruszkowianie pokazali charakter i nie odpuścili w meczach o pietruszkę. Ambicję gracze Grembockiego pokazali szczególnie w pojedynku z drużyną Czesława Jakołcewicza. Goście prowadzili bowiem po 4 minutach już dwoma bramkami. W przerwie, w szatni Znicza było bardzo gorąco, o czym wspominał trener: Wchodząc do szatni zapytałem chłopaków czy chcą od trenera odprawy jeszcze zawodowej czy już amatorskiej. Bardzo im się to spodobało i stwierdzili, że chcą odprawy zawodowej. Powiedzieliśmy sobie kilka bardzo ostrych słów. Czy to poskutkowało? Tak, w drugiej połowie była to całkiem inna drużyna.

II liga wita

Drużyna z Pruszkowa od przyszłego sezonu będzie występować w II lidze. Słaba postawa zespołu doprowadziła do spadku z zaplecza ekstraklasy. Obok nich z pierwszą ligą pożegnały się też Motor Lublin, Stal Stalowa-Wola oraz Wisła Płock. Z pewnością spadek pruszkowian można uznać za największą niespodziankę. W ostatnich latach bowiem dzielnie walczyli oni do końca o awans do ekstraklasy, a w ich szeregach znajdowali się tacy piłkarze jak: Robert Lewandowski, Igor Lewczuk, Paweł Zawistowski czy Radosław Majewski. Czasy świetności jednak minęły. Od nowego sezonu ekipa z podwarszawskiej miejscowości będzie musiała toczyć boje o powrót do I ligi i możliwość rywalizacji z najlepszymi piłkarskimi drużynami w Polsce. Na temat perspektywy gry w niżej klasie rozgrywkowej wypowiedział się kapitan Tomasz Feliksiak: Na pewno gra w drugiej lidze nie jest dla nas spełnieniem marzeń. Chcemy jak najszybciej wrócić do wyższej ligi i miejmy nadzieje, że za rok będziemy świętować awans. Temu miastu to się należy. Wierze, że w przyszłym sezonie zobaczymy nowy zespół, pełen energii, który zdominuje rozgrywki drugoligowe.

Trener odchodzi

Jacek Grembocki przyszedł do Pruszkowa przed rozpoczęciem rundy wiosennej z misją utrzymania swojej ukochanej drużyny w I lidze. Nie zdołał jednak zrealizować postawionego przed nim zadania. Dlatego po porażce w derbach Mazowsza z Dolcanem w 32 kolejce, po której Znicz stracił szansę na pozostanie w pierwszoligowej rzeczywistości, wiadomo było, że tylko kwestią czasu jest jego odejście. Były opiekun warszawskiej Polonii z pewnością nie będzie narzekał na brak ofert. Dobrze radził sobie bowiem w klubie ze stolicy Polski, zaś wcześniej omal nie awansował z pruszkowską ekipą do ekstraklasy. Dlatego drugi pobyt w podwarszawskiej miejscowości nie powinien mieć wielkiego wpływu na trenerską karierę byłego reprezentanta Polski. Po meczu z KSZO szkoleniowiec próbował tłumaczyć spadek pruszkowian: Przed rundą wiosenną zakładałem, że 21 punktów wystarczy do utrzymania. Ostatecznie zdobyliśmy tyle punktów. To jednak nic nie dało. Dużo w życiu trzeba mieć szczęścia a jego nam w tej rundzie zabrakło. W pamięci mam jeden mecz. Ta niesamowita praca, którą wykonaliśmy na Motorze, w 87. minucie została utracona i straciliśmy 2 punkty. Przepraszam, że zawiedliśmy. Dziękuję, że dostałem tutaj szansę, dobrze mi się w Pruszkowie pracowało dwa razy.

Złe transfery

Zimą 2009/2010 do Pruszkowa przybyło aż 7 nowych zawodników. Znicz zawsze słynął z dobrej polityki transferowej. Kupował zawodników mało znanych, którzy potrafili się wypromować dzięki dobrzej grze, a potem sprzedawał ich do klubów z ekstraklasy. Ściągnięci piłkarze przez Jacka Grembockiego nie potrafili jednak uratować zespołu przed spadkiem. Ze wszystkich nowych graczy, najlepiej zaprezentował się były król strzelców Młodej Ekstraklasy Kamil Biliński, który strzelił 4 bramki. Jednak tylko jedno trafienie dało pruszkowianom zwycięstwo, w spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz (1:0). Jego bramka w konfrontacji z Motorem Lublin nie dała trzech punktów, podobnie jak dwa gole w meczu w Stalowej Woli. Inny napastnik ściągnięty przed tą rundą do Pruszkowa, Łukasz Cichos, większość czasu spędził na ławce rezerwowej, zaś swoimi występami rozczarowywał. Wśród kilku ściągniętych pomocników, najlepsze wrażenie zrobił Marcin Rackiewicz. Jednak formą błysnął dopiero pod koniec sezonu zdobywając zwycięską bramkę w spotkaniu z Widzewem Łódź. Po faulu na nim zaś sędzia Złotek odgwizdał rzut karny dla gospodarzy w ostatnim meczu z KSZO. Były gracz Elany Toruń próbował często rozgrywać, nie bał się pojedynków indywidualnych i był jednym z niewielu, którzy nie zawiedli. Jednego gola zdobył również wypożyczony z Jagiellonii Białystok Jacek Falkowski. Zaliczył on piękne trafienie w meczu z poznańską Wartą. Mimo tego jego grę w rundzie wiosennej można podsumować jednym słowem – rozczarowanie. Zawiedli również skrzydłowi Jakub Kawa, Marcin Wojciechowski oraz Piotr Kasperkiewicz. Dla każdego z nich utrzymanie wysokiego poziomu w dwóch meczach z rzędu było niewykonalne.

Źródło artykułu: