Kamil Glik: To odpowiedni czas, by spróbować czegoś nowego

Przeprowadzka Kamila Glika do silniejszego klubu jest już praktycznie przesądzona. 22-letni reprezentant Polski na pewno opuści Piasta Gliwice. Nie wiadomo jednak, gdzie ostatecznie zakotwiczy. Chętnych na jego zatrudnienie nie brakuje, ale zainteresowany nim klub musi osiągnąć porozumienie z włodarzami niebiesko-czerwonych.

Wydawało się, że przyszłość defensora wyjaśni się do piątku, ale przy nazwisku 22-latka nadal jest sporo znaków zapytania. Po meczach reprezentacji Kamil Glik najpewniej pojawi się w Gliwicach. - Okno transferowe zostanie otwarte 1 lipca, więc do Gliwic pewnie jeszcze wrócę - wyjaśnia zawodnik.

Stoper decyzję o opuszczeniu Piasta podjął dużo wcześniej. Już zimą, po rozmowie z działaczami wiedział, że to jego ostatnie pół roku w ekipie niebiesko-czerwonych. - Bez względu na to, jakby się potoczyła sytuacja Piasta, odszedłbym, bo chcę spróbować sił gdzieś indziej. Wcale nie uważam, by było na to za wcześnie. Chcę się rozwijać. Czuję, że to odpowiedni czas, by spróbować czegoś nowego - zauważył zawodnik.

Panathinaikos Ateny, Lech Poznań, a może jeden z zespołów Bundesligi? Media prześcigają się w podawaniu nazw klubów zainteresowanych Glikiem. Jak on sam się na to wszystko zapatruje? - Miło wiedzieć, że interesują się mną takie firmy. Wiem, że na pewno będą prowadzone rozmowy na temat mojej przyszłości. Działacze już wcześniej obiecali mi, że po sezonie będę mógł odejść. Oczywiście oferta musi być atrakcyjna i dla mnie, i dla klubu. Zależy mi na tym, by Piast też był zadowolony z tego transferu i zarobił na moim odejściu. W okresie wakacyjnym wszystko powinno się wyjaśnić - wytłumaczył defensor.

Glik żegna się z Gliwicami, ale miło będzie wspominał czas spędzony w tym klubie. - Dzięki Piastowi się wybiłem. Zadebiutowałem w ekstraklasie, otrzymałem powołanie do reprezentacji Polski, znalazłem się też w kręgu zainteresowań silnych klubów. To, co osiągnąłem, w dużej mierze zawdzięczam ludziom, z którymi pracowałem w Gliwicach.

Źródło artykułu: