Dominik Senkowski: Jakie emocje towarzyszą Panu podczas obecności na tym stadionie?
Radosław Majewski: Spędziłem w tym miejscu sporo czasu i znam tu sporo osób. Zaczynałem tutaj swoją przygodę z piłką. Odczuwam duży sentyment do tego klubu. Otrzymałem tutaj swoją szansę i wspierano mnie w rozwoju. Dlatego tym bardziej żal mi z powodu spadku Znicza do II ligi.
Jak Pan ocenia spotkanie Znicza Pruszków z Dolcanem Ząbki?
Szkoda, że chłopaki nie poradzili sobie w tym meczu. Nie znam za wiele osób z tego zespołu, ale wyglądało to tak, jakby bardzo chcieli ale nie potrafili. Albo nawet nie chcieli. Efektem tego wszystkiego jest spadek. Żałuję, gdyż lubię ten klub i chciałbym by nadal występował na poziomie pierwszoligowym. Znam prezesa i wiele osób z Pruszkowa, paru zawodników z czasów, w których sam grałem w barwach Znicza. Pogubili za dużo głupich punktów i nie udało się niestety im utrzymać. Ten zespół nie powinien grać w II lidze. Po tym sezonie oczywiście zasłużył na spadek. Ale generalnie wszystko w tym mieście robione jest po to, by ta drużyna grała w jak najwyższej lidze. Ważne, żeby szybko się podnieśli.
Nie będzie łatwo wrócić do pierwszej ligi jeśli odejdą najlepsi zawodnicy.
Zapewne będą zmiany. Znicz zawsze słynął z dobrych transferów, z wyszukiwania młodych talentów. Nieudane ruchy transferowe to rzadkość w tym klubie. Dlatego wierze, że zespół szybko się podniesie i wróci do wyższej ligi.
Nottihgham ostatecznie nie udało się awansować do Premier League. Drużyna była bardzo załamana z powodu straconej szansy?
Żałujemy straconej szansy. Marnym pocieszeniem jest fakt, iż Blackpool awansowało, z którym przegraliśmy wcześniej. Ja płakałem po odpadnięciu z baraży. Uważam, że z przekroju całego sezonu zasłużyliśmy na grę w najwyżej klasie rozgrywkowej. Niestety nie udało nam się.
Lekka zadyszka w drugiej części sezonu spowodowała, że musieliście grać w barażach, które nie skończyły się dla was szczęśliwie.
Zawaliliśmy kilka meczów na przełomie lutego i marca gdy na przemian wygrywaliśmy i przegrywaliśmy mecze. Potraciliśmy głupio kilka punktów. West Bromwich uciekło nam daleko. Blackpool miało zaś fantastyczną końcówkę sezonu. Ale i tak nie uważam by zasługiwali na awans z przekroju wszystkich spotkań. Ponadto w barażach przegraliśmy dosyć pechowo, przez nasze indywidualne błędy, o czym mówił nam potem trener Davies.
W maju Nottingham wykupił Pana ostatecznie z Polonii Warszawa. Czy odczuwa Pan podwójną satysfakcję z tego powodu? Przed wyjazdem do Anglii wielu komentatorów nie dawało Panu szansy na zrobienie kariery w tej lidze.
Wiele osób gadało różne rzeczy. Niech gadają. Zawszę będą gadać, a mnie to już nie interesuje. Szkoda jednak, że nie udało nam się awansować chociaż do finału baraży. Uważam, że zasłużyłem na dalszą grę w tym klubie. Chciałem by ostatecznie mnie wykupili lub by inny angielski zespół się mną zainteresował. Cieszę się, że Nottingham dało mi szansę i teraz będę chciał udowodnić swoją przydatność do zespołu. Nie uważam jednak by ten sezon w moim wykonaniu był szczególnie dobry. Były spotkania, w których więcej od siebie oczekiwałem. Jak na początek nie jest jednak źle. Będę starał się rozwijać z meczu na mecz.
Co Pana najbardziej w Anglii zaskoczyło?
Na pewno baza treningowa. Mamy świetne warunki do gry w piłkę nożną. Zaangażowanie innych piłkarzy oraz walka na boisku są na dużo wyższym poziomie niż w Polsce. Zewsząd bije pełen profesjonalizm. Dużo intensywnych treningów. Muszę również powiedzieć o jednej rzeczy. Nikt nas nie kontroluje, ani nie decyduje o życiu. Trzeba być na treningu i dawać z siebie wszystko. Ja musze sam o siebie dbać. Jeśli tego nie robie to trener mnie odstawia i nie gram. Dzięki temu sami możemy się kontrolować, uczymy się dyscypliny i odpowiedzialności. Każdy w drużynie dba sam o siebie i zawsze trzeba być gotowym do pełnego poświęcenia.
Jak znosi Pan intensywność gry w lidze angielskiej?
Ja zawsze przychodzę z pół godziny przed treningiem i wychodzę jako ostatni po jego zakończeniu. Jeśli brakuje komuś gry, to trenerzy dają dodatkowe ćwiczenia fizyczne. Kiedyś w wywiadzie dla pewnej gazety sportowej miałem podobno powiedzieć, że nie lubię wstawać rano i generalnie jestem leniwy. Ja tak naprawdę zawsze lubiłem dużo biegać na boisku. Ćwiczyłem długie dystanse. Ci co mi zarzucali lenistwo na boisku niech spojrzą na fakty. Podczas każdego spotkania byłem zawodnikiem, który przebiegał najwięcej kilometrów. Wyniki same świadczą o mojej grze. A ponadto mam taki charakter. Wielu skreślało mnie jeszcze zanim zagrałem pierwszy mecz. Udowodniłem, że niesprawiedliwie mnie oceniano.
Zdobył Pan kilka bramek w Anglii niezwykłej urody. Ma Pan jakiś patent na zdobywania tak pięknych goli?
Nie mam, ale na pewno to cieszy. Kibice nawet wymyślili pewną piosenkę, gdyż piłka po moim uderzeniu już nie raz wpadała do siatki po wcześniejszym dotknięciu poprzeczki. Tak naprawdę to nie jest istotne. Po kilku dobrych meczach niestety złapałem kontuzję. Na szczęście bardzo dobrze się mną zaopiekowano w klubie. Pomagano mi codziennie po kilka godzin w dojściu do pełnej sprawności fizycznej i jestem im za to bardzo wdzięczny.
Traktuje Pan Nottingham jako przystanek w drodze do dalszej kariery?
Bardzo chciałem awansować do wyższej ligi. Niewiele brakowało. Na dziś na pewno zostaję w tym zespole chciałbym w przyszłym sezonie wygrać z nimi I ligę. Plan klubu był taki by w dwa lata zdobyć przepustkę do gry w Premier League. Czuję, że niewiele brakuje mi do gry w angielskiej ekstraklasie i bardzo chciałbym by to marzenie się spełniło.
Obserwuje Pan zapewne polską ligę. Sądzi Pan, że Lech Poznań będzie w stanie przełamać niemoc polskich klubów i awansować do elitarnej Ligi Mistrzów?
Moim zdaniem grali bardzo dobrą piłkę, ładną dla oka. Widać w ich grze dużo techniki. Mają dobrych zawodników. Potrzebują jednak sporo szczęścia w losowaniu. Ważna jest również dyspozycja dnia. Dlatego ciężko przewidywać czy uda im się awansować.
Pana zdaniem łatwiej jest trafić do reprezentacji z Anglii niż z polskiej ligi?
Sądząc po moim przypadku to niekoniecznie. Jestem tylko w szerokiej kadrze. Trochę szkoda. W ostatnich dniach miałem dwie wiadomości, jedną dobrą, a druga złą. Tą pierwszą było podpisanie kontaktu, zaś drugą brak powołania na najbliższe mecze towarzyskie. Nie zraziłem się jednak. Gra w reprezentacji to dla mnie zaszczyt i zawszę będą dążył do tego by selekcjoner mnie zauważył.
Kto Pana zdaniem w Republice Południowej Afryki zdobędzie mistrzostwo świata?
Założyłem się z chłopakami w Anglii. Ja obstawiam Argentynę. Hiszpania była zajęta, zaś Anglia jest zbyt nieprzewidywalna. Może zajść daleko. Ale z drugiej strony nie zdziwiłbym się gdyby nie wyszła z grupy.