Marek Bajor zapowiadał zmiany i tych dokonał. Jednak na boisku nie pojawili się zmiennicy, których wszyscy się spodziewali. Michał Stasiak wrócił po pauzie za kartki, a Przemysław Kocot zastąpił kontuzjowanego Fernando Dinisa, który z Odrą Wodzisław zdobył zwycięską bramkę. W Koronie zabrakło przede wszystkim Ediego Andradiny i Jacka Kiełba. Tego pierwszego nie było nawet na ławce. Z kolei Kiełb miał problemy zdrowotne.
Zagłębie przyzwyczaiło fanów na Dialog Arena, że od pierwszej minuty atakuje swoich rywali. Tak też było we wtorkowy wieczór. Aktywny był Ilijan Micanski, który miał chrapkę na kolejne gole. Jednak to nie on jako pierwszy trafił do siatki rywali. W 16. minucie bardzo ładnym strzałem z dystansu popisał się Wojciech Kędziora. Wcześniej błąd popełnili defensorzy Korony, źle wybijając piłkę. Głową napastnikowi Zagłębia zgrał ją Łukasz Hanzel, a Kędziora oddał bardzo precyzyjny strzał. Zdobył tym samym swoją trzecią bramkę w sezonie.
Po chwili wyczyn Kędziory próbował skopiować Krzysztof Gajtkowski. Snajper Korony uderzył jednak niecelnie, ale za to sporo problemów Bojanowi Isailoviciowi sprawił strzał głową Macieja Tataja. Serb kapitalnie sparował futbolówkę, ratując gospodarzy od straty bramki.
W pierwszej połowie okazje mieli jeszcze po stronie Zagłębia Kędziora oraz Mouhamadou Traore. Oba strzały były niecelne, ale bardzo groźne i mogły paść po nich bramki.
Zagłębie po zmianie stron nadal dążyło do zdobycia gola. Chwilę po zmianie stron okazję miał Łukasz Hanzel. Pomocnik Miedziowych strzelił celnie, lecz Małkowski nie dał się pokonać. Niespodziewanie w 58. minucie Koronie doprowadziła do wyrównania. Aleksander Vukovic zagrał z głębi pola do Tataja. Ten znalazł się oko w oko z Isailoviciem i nie zmarnował okazji. Serb mógł mieć pretensje do swoich obrońców, którzy źle zastawili pułapkę ofsajdową.
Chwilę później ponownie Miedziowi nie wykorzystali sytuacji. Micanski w dobrej sytuacji strzelił wprost w Małkowskiego. Po spotkaniu Marek Bajor, trener lubinian, narzekał na nieskuteczność swojego zespołu.
Pięć minut przed końcem dał o sobie znać bułgarski snajper. Otrzymał podanie od rezerwowego Dawida Plizgi, minął obrońcę Korony, a następnie Małkowskiego i zdobył bramkę - swoją czternastą w sezonie. Wydawało się, że będzie powtórka z soboty, kiedy Miedziowi wygrali z Odrą 2:1. Nic z tego. 60 sekund później bierność defensywy gospodarzy wykorzystał Tataj, głową pokonując Isailovicia.
Ostatecznie w Lubinie padł remis 2:2 i starym zwyczajem w meczu tych drużyn było sporo emocji. - Po raz kolejny czuję spory niedosyt - przyznał rozczarowany Marek Bajor po czym dodał: - W tym meczu stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, tylko nasza nonszalancja w przodzie i można powiedzieć niemal stu procentowa skuteczność zespołu Korony sprawiły, że ten mecz zakończył się remisem. Uważam, że to my straciliśmy tutaj dwa punkty i mam tutaj duże pretensje do zespołu. Zupełnie innego zdania był Marcin Sasal, opiekun gości. - Wynik 2:2 jest w miarę sprawiedliwy.
KGHM Zagłębie Lubin - Korona Kielce 2:2 (1:0)
1:0 - Kędziora 16'
1:1 - Tataj 58'
2:1 - Micanski 85'
2:2 - Tataj 87'
Składy:
Zagłębie Lubin: Isailović - Grzegorz Bartczak, Stasiak, Reina, Costa, Hanzel, Ekwueme, Kocot, Traore, Kędziora (79' Plizga), Micanski.
Korona Kielce: Małkowski - Mijailović (81' Kaczmarek), Stano, Hernani, Jędrzejczyk, Maliszewski (75' Łatka), Vuković, Wilk, Markiewicz, Tataj, Gajtkowski (89' Zieliński).
Żółte kartki: Vuković, Maliszewski (Korona).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 6215.
Ocena meczu: 4,0. Potwierdziło się to, co charakteryzuje dotychczasowe mecze Zagłębia i Korony - sporo emocji i wiele bramek. W Lubinie nie zabrakło ani jednego, ani drugiego.