Hulk Hogan w zeszłym tygodniu spotkał się z nieprzyjemnym przyjęciem przez fanów wrestlingu w Los Angeles. Podczas show transmitowanego przez Netflix zgromadzeni kibice mocno wygwizdali legendę sportu, co zdziwiło samego Hogana.
W znacznie innym nastroju 71-latek był w porannym programie konserwatywnej amerykańskiej telewizji Fox News, gdzie świętował nadchodzącą inaugurację prezydenta Donalda Trumpa.
- Wszystko, co mogę powiedzieć, bracie, to że mam z powrotem mojego Trumpa - powiedział Hogan, pokazując swoje umięśnione ramiona i... popijając piwo swojej marki.
ZOBACZ WIDEO: Siatkarz kandydował w wyborach do sejmu. "Nie chodziło o to, żeby się tam dostać"
Podczas rozmowy Hogan odniósł się do historii USA, używając języka znanego z wrestlingu. - Widziałem wzloty i upadki, bracie - zaczął Hogan. - Byłem tam, kiedy mieliśmy Roberta Kennedy'ego, ale teraz osiągnęliśmy dno. Kiedy Trump wygrał wybory, nagle ciemna chmura zniknęła z Ameryki - dodał rozochocony Hogan.
Hogan wyraził również obawy dotyczące administracji Joe Bidena i możliwości prezydentury Kamali Harris. - Było naprawdę blisko dna, bracie. Byłem naprawdę zaniepokojony, bo wyobraź sobie, gdybyśmy mieli osiem lat Kamalę Harris? - zapytał Hogan. - Ludzie się obudzili. Nie podobało im się, jak sprawy się toczą. I zagłosowali, by uczynić Amerykę znowu wielką - kontynuował legendarny wrestler.
Hogan zasugerował też, że może pojawić się na oficjalnej inauguracji Trumpa. - Mogę tam być, pokazując kilka sztuczek, bracie - zdradził.