Sławomir Peszko: Nie da się nie patrzeć na Wisłę

Lech Poznań w łatwy sposób pokonał Polonię Bytom 3:0, ale wciąż ma jeden punkt straty do Wisły Kraków. We wtorek lechitów czeka ciężki mecz z Ruchem Chorzów. Poznaniacy muszą to spotkanie wygrać i liczą na Cracovię, która gra z Wisłą. - Liczymy na przyjaciół z Krakowa - mówi Sławomir Peszko mający na uwadze zgodę kibiców Lecha i Cracovii.

Podopieczni Jacka Zielińskiego bez najmniejszych problemów pokonali Polonię Bytom. Od samego początku zagrali z bardzo dużą determinacją. Wpływ na to miał wynik meczu Legia Warszawa - Wisła Kraków oraz poprzednie spotkanie z Lechią Gdańsk, gdy poznaniacy pozwolili gościom na zbyt wiele. - Mieliśmy od razu narzucić swój styl, a nie cofnąć się jak w spotkaniu z Lechią. Szybko strzelone bramki ustawiły ten mecz i później było już spokojniej - mówi Sławomir Peszko.

Prawy pomocnik Kolejorza na boisku przebywał tylko pierwszą połowę, bowiem jest zagrożony dwumeczową pauzą za nadmiar żółtych kartek. - Na pewno zmiana go trochę zmartwiła, ale wykazał dużo zrozumienia. Ta zmiana była przygotowywana i nie było to dla niego zaskoczenie - opowiada Zieliński. Po meczu Peszko był w dobrym humorze. - Zszedłem z boiska i akcje się skończyły. Oczywiście żartuje - mówi z uśmiechem na twarzy lechita. - Trener powiedział, że liczy na mnie w następnych meczach i nie będzie ryzykować. Chyba dobrze postąpił.

Peszko starał się unikać ostrych wejść, choć raz miał okazję, aby samemu wymierzyć sprawiedliwość w pojedynku z jednym z rywali. - Zapaliły mi się światełka, żeby to wyprostować, ale się powstrzymałem. Dodatkowo trener z ławki mnie uspokajał. Pewnie gdybym miał dwie kartki, to bym się inaczej zachował - przyznaje szczerze reprezentant Polski.

Lech nadal ma jeden punkt straty do Wisły, ale nie traci nadziei na końcowy sukces. Peszko liczy, że Biała Gwiazda potknie się w najbliższym meczu z Cracovią. - Nie da się nie patrzeć na Wisłę. Wygraliśmy z Polonią 3:0, ale do mistrzostwa nas to nie przybliżyło - dodaje lechita, który był rozczarowany postawą Legii Warszawa w minioną sobotę. - Nie sądziłem, że tak łatwo przegrają. Gdy obejrzeliśmy pierwszą połowę w hotelu wiedzieliśmy, że nie będzie kolorowo.

Poznaniacy w razie niepowodzenia mogą być już raczej pewni pierwszego w historii klubu wicemistrzostwa. - Ale nie o to nam chodzi - ucina Peszko. Lech gra wiosną bardzo dobrze i nie doznał jeszcze żadnej porażki. - Gdyby nie udało się zdobyć mistrzostwa to każdy będzie mógł stanąć przed lustrem i powiedzieć, że daliśmy z siebie wszystko, a zawaliliśmy w pierwszej rundzie - zakończył pomocnik Kolejorza.

Komentarze (0)