Fabiański wobec kontuzji Manuela Almunii otrzymał od Arsena Wengera kolejną szansę na godne zakończenie nieudanego dla Polaka sezonu. Wcześniej bowiem "Fabian" - mówiąc dyplomatycznie - nie popisał się w przegranych meczach przeciwko Stoke City w Pucharze Anglii, FC Porto w Lidze Mistrzów i ligowym pojedynku z Wigan Athletic. Po tym ostatnim spotkaniu londyńczycy pożegnali się ostatecznie z myślami o mistrzostwie Anglii. Jeszcze na 10 minut przed końcowym gwizdkiem prowadzili 2:0, by przy udziale Fabiańskiego stracić przewagę i przegrać ostatecznie 2:3.
Według podobnego scenariusza przebiegał poniedziałkowy mecz na Ewood Park. Arsenal prowadził po trafieniu Robina van Persiego, ale tuż przed przerwą po zamieszaniu w polu karnym gości po rzucie rożnym wyrównał David Dunn. W tej sytuacji gospodarze zablokowali Fabiańskiego i nie pozwolili mu wyjść do zagranej z narożnika boiska piłki. Zwycięskiego gola piłkarze Blackburn zdobyli w podobnych okolicznościach. Znowu po kornerze reprezentant Polski został zablokowany tuż przed własną linią bramkową, a Christopher Samba strzałem głową z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce.
Po końcowym gwizdku angielscy komentatorzy ogłosili powrót "Łukasza Dziuraworękiego", ale Arsene Wenger wziął swojego podopiecznego w obronę, a krytykę skierował w stronę sędziego Martina Atkinsona. - Zamiarem piłkarzy Blackurn w tych sytuacjach nie było dojście do piłki. Oni nawet jej nie widzieli. Fabiański miał przed sobą zawsze dwóch rywali i nie mógł wyjść do piłki. W futbolu jeśli blokujesz bramkarza i nie interesuje cię piłka, jest faul. Myślę, że sędzia nie mógł tego puścić. Jestem bardzo rozczarowany tym, że sędzia pozwolił na to w meczu piłkarskim. To nie fair wobec bramkarza - tłumaczy Francuz. - Myślę, że Łukasz rozegrał dobry mecz - dodaje menedżer Kanonierów.
Z kolei boss Blackburn, Sam Allardyce cieszył się, że jego piłkarzom udało się wykorzystać słabe punkty rywali, w tym właśnie postawę Fabiańskiego: - Obnażyliśmy słabości rywala. Większość piłek graliśmy w pole bramkowe, a bramkarz jest przecież ich słabym ogniwem.