Zwycięzców nie powinno się sądzić - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Jarota Jarocin

Zagłębie nie grało porywającego futbolu, ale dzięki dwóm bramkom Marcina Lachowskiego pokonało gości z Jarocina i postawiło kolejny krok na drodze do awansu. Po meczu sosnowiczanie przyznawali, że nie spodziewali się tego, że Jarota jest tak dobrą drużyną.

- Zwycięzców nie powinno się sądzić. Było ciężko, bo Jarota w przeciwieństwie do innych drużyn przyjeżdżających do Sosnowca nie tylko się bronił, ale próbował też grać w piłkę - powiedział po spotkaniu pomocnik Zagłębia Dariusz Kłus. Zaskoczony klasą rywala był również bohater meczu, Marcin Lachowski: - Na boisku widać było, że to bardzo dobry zespół, grający techniczną, poukładaną piłkę.

Jarota miał w tym spotkaniu dwie doskonałe okazje na zdobycie bramki. Tak się złożyło, że w obu znalazł się Karol Danielak. Pomocnik gości już w 5 minucie mógł otworzyć wynik, a w drugiej połowie stanął przed szansą wyrównania stanu meczu. I pewnie udałaby mu się ta sztuka, gdyby kapitalnymi interwencjami nie popisał się Mateusz Prus. Młody bramkarz przebojem wdarł się między słupki Zagłębia i po raz kolejny udowodnił, że koledzy mogą na nim polegać.

W pierwszej połowie Zagłębie miało wyraźną przewagę, a wyróżniającą się postacią był Rafał Pietrzak. Młodzieżowy reprezentant Polski imponował przebojowością, dynamiką i celnymi podaniami. Jedno z nich wykorzystał w 20 minucie Marcin Lachowski, który mimo asysty obrońcy zdołał pokonać Dariusza Brzostowskiego.

Napastnik Zagłębia bardzo przeżywał niewykorzystany rzut karny w meczu z Nielbą i w tym spotkaniu robił wszystko, by się zrehabilitować. Po raz drugi udało mu się to w doliczonym czasie gry. Wykorzystał niefrasobliwość obrońców, przejął piłkę, położył na ziemi Brzostowskiego i umieścił futbolówkę w pustej bramce. - Przytrafiły nam się błędy. Pierwszy błąd Piotra Garbarka, po którym straciliśmy bramkę, a drugi to był "wielbłąd", to co zrobił Mateusz Śliwa w 90 minucie - przyznał trener Czesław Owczarek.

Goście z Jarocina przegrać wcale nie musieli. W drugiej połowie przycisnęli Zagłębie, posiadali optyczną przewagę. Zmusili też gospodarzy do otwartej gry, jaka wcale im nie odpowiadała. W efekcie akcje bardzo szybko przenosiły się raz pod jedną, raz pod drugą bramkę. W tym trochę szalonym futbolu, Jarocie brakowało dokładności i pomysłu na finalizację wypracowanych sytuacji. Kilka razy przeszkodzili im też sędziowie. - Paradoksalnie - słuchawki, mikrofony, kamery, a niestety umiejętności sędziowskie są coraz słabsze - skwitował trener Owczarek.

Zagłębie Sosnowiec - Jarota Jarocin 2:0 (1:0)

1:0 - Lachowski 20'

2:0 - Lachowski 90+2'

Zagłębie: Prus - Bednar, Marek, Hosić, Pajączkowski, Kłoda (72' Ryndak), Kłus, Pach, Pietrzak (78' Łuczywek), Lachowski, Filipowicz (88' Bodziony).

Jarota: Brzostowski - Oczkowski (89' Gałczyński), Piróg, Garbarek, Śliwa, Danielak (63' Czabański), Idzikowski, Pacyński, Juracki (86' Bryll), Gościniak, Bartoszak.

Żółte kartki: Kłoda (Zagłębie), Garbarek (Jarota).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Źródło artykułu: