Mistrzem Polski będzie Wisła Kraków - rozmowa z Piotrem Ćwielongiem, piłkarzem Śląska Wrocław

We wtorek piłkarze Śląska Wrocław w derbowym pojedynku zmierzyli się z KGHM Zagłębiem Lubin. Mecz zakończył się remisem, a gola dla wrocławian w samej końcówce pojedynku zdobył Sebastian Mila. Piotr Ćwielong, piłkarz Śląska po spotkaniu cieszył się z osiągniętego wyniku, jak i z tego, że wrocławianie pokazali charakter. W najbliżej kolejce zielono-biało-czerwoni zmierzą się z Lechem Poznań, który jest głównym rywalem Wisły Kraków w walce o mistrzowską koronę.

Artur Długosz: Emocjonujące spotkanie obejrzeli we wtorek kibice zgromadzeni na stadionie w Lubinie. Jak je pan oceni?

Piotr Ćwielong: Derby. Walka, dużo walki. Zagłębie strzeliło bramkę, było pewne, że już zwycięży w tym spotkaniu. Pokazaliśmy charakter i pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną oraz że potrafimy wychodzić z takich problemów. Cieszymy się z tego bardzo.

Niesamowicie emocjonująca końcówka spotkania. Mogliście nawet jeszcze wygrać w Lubinie.

- Mogliśmy, chcieliśmy wygrać. Po prostu mieliśmy dużo stałych fragmentów gry, które ćwiczymy na treningach. Myśleliśmy, że jeszcze strzelimy tą jedną zwycięską bramkę, ale niestety takie to derby i musiało się skończyć remisem.

Kluczowym momentem w tym spotkaniu była czerwona kartka dla Adriana Błąda, piłkarza Miedziowych?

- Myślę, że nie. Wydaje mi się, że nawet gdyby był na boisku to Sebastian Mila oddałby taki sam strzał. Nie sprawiłoby to pewnie różnicy Sebastianowi. Cieszy to, że po takim meczu zremisowaliśmy.

Przed wami teraz spotkanie z Lechem Poznań - bardzo ciężkie spotkanie. Będziesz mógł pomóc swojemu byłemu klubowi Wiśle Kraków jeżeli za twoją pomocą Śląsk odbierze punkty Kolejorzowi.

- Jako cały zespół możemy wygrać. Po prostu nie patrzymy na innych i też nie myślimy jakoś o tym czy komuś pomóc. Chcemy wygrywać. Nie ukrywamy też, że gramy po to, by zarabiać pieniążki. Przy każdym zwycięstwie mamy premie, więc długo nie wygraliśmy i czekamy na to z niecierpliwością.

Przydałyby się w końcu te trzy punkty za zwycięstwo, które jest tak wyczekiwane przez kibiców Śląska...

- Oczywiście. Myślę, że po tym meczu kibice nie mogą mieć nam nic za złe ponieważ dużo walki było, graliśmy do końca i pokazaliśmy charakter.

Zagłębie przeciwko Śląskowi zagrało trzema napastnikami. Nie uważasz, że gdybyście wy grali dwoma snajperami to wyglądałoby to lepiej?

- Ciężko powiedzieć. Od tego jest trener. My po prostu robimy swoje. Myślę, że sytuacja zmusiła nas do tego, żeby grać już bardziej ofensywnie i opłaciło się to. Trener miał nosa i chwała mu za to.

Myśleliście może przed tym spotkaniem o tym, że jeżeli z Zagłębiem nie uda się zdobyć punktów to ta strefa spadkowa bardzo niebezpiecznie się do was zbliży?

- Nie, nie. Nigdy nie myślimy o tym, że przegramy mecz. Po prostu wychodzimy po to, żeby wygrywać. Nigdy nie myśleliśmy o tym i nie będziemy myśleć, że przed meczem odpuścimy i mamy przegrać.

Kto będzie mistrzem Polski?

- Wisła Kraków.

Komentarze (0)