Waldemar Fornalik (trener Ruchu): Myślę, że było to ciekawe, emocjonujące spotkanie. Spotkały się dwie drużyny, które chciały wygrać. Oczywiście kartka trochę zmieniła oblicze tego meczu. Niejednokrotnie jest tak, że drużyna grająca w przewadze nie może sobie stworzyć sytuacji bramkowych. Nam w drugiej połowie się udało i naprawdę mogę powiedzieć, że kilka ich było. Szkoda, że nie udało się tego wykorzystać Lechia grając w dziesiątkę była zespołem groźnym. Poza początkiem pierwszej i drugiej połowy, zawodnicy grali konsekwentnie i można tylko żałować niewykorzystanych sytuacji. Punkt jest punktem, w jednym meczu się go traci, w drugim zyskuje. Patrząc na tabelę, remis nam trochę pogarsza sytuację. Oczekuję jednak od zespołu dobrej gry. Jeżeli idą za tym punkty to dobrze. Obok Ruchu w tabeli są klasowe zespoły, jak Wisła, Lech, Lechia, Legia, czy Bełchatów. Jak się wszystko skończy? Zobaczymy, zostało pięć meczów.
Tomasz Kafarski (trener Lechii): Lechia zaczęła w swoim stylu. Bardzo mocny początek zarówno pierwszej, jak i drugiej połowy, stworzyliśmy sytuacje bramkowe. Później miała miejsce niefortunna interwencja Marko i musieliśmy grać w dziesiątkę. Chwała chłopakom za to, że po straconej bramce odpowiedzieliśmy bardzo szybko golem, który dał im wiarę w to, że w dziesięciu można powalczyć o naprawdę dobry wynik. W drugiej połowie z minuty na minutę rosła przewaga gości. U nas na spółkę Matka Boska z Pawłem Kapsą doprowadzali do tego, że piłka nie wpadała do bramki. Ten punkt bardzo szanuję. Powiedziałem chłopakom, że to swoiste przełamanie Traugutta. Być może Lechia nie wygrała, ale w dziesięciu pokazała, że potrafi grać bardzo odważnie z bardzo dobrze grającym dotychczas i dzisiaj Ruchem Chorzów. Strata czterech mocnych punktów drużyny przed meczem w Poznaniu, to zrządzenie losu. Jeśli chodzi o postawienie na Bajicia, to podjąłem taką decyzję. Bajić na początku spotkania dograł znakomicie dwie piłki i gdybyśmy to wykorzystywali, to nikt by nie pytał o to dlaczego Bajić wyszedł na boisko, a o to dlaczego grał na środku obrony teraz, a nie od roku.
Marcin Pietrowski (zawodnik Lechii): Po czerwonej kartce trener przesunął mnie na prawą obronę. Całe życie grałem jako pomocnik i gra na prawej obronie jest dla mnie czymś nowym. Jeżeli trener dalej będzie potrzebował mnie, jako prawego obrońcę, to będę starał się go nie zawieść. Wcześniej grałem na tej pozycji w meczach z Jagiellonią i Piastem.