LE: Półfinały bez fajerwerków. Kuriozalny gol Forlana, bez bramek w Hamburgu

Piłkarze czterech półfinalistów Ligi Europejskiej nie rozpieszczali swoich kibiców. W dwóch czwartkowych meczach padła zaledwie jedna bramka, a nawet samych okazji strzeleckich było jak na lekarstwo. Górę nad fantazją wzięła chłodna kalkulacja, która nie pozwalała drużynom stracić już przed rewanżami nadziei na awans.

Zarówno Atletico Madryt, jak i Liverpool do meczu przystąpiły bez swoich kluczowych napastników. W ekipie Rojiblancos zabrakło bowiem Sergio Aguero, a w The Reds nie mógł wystąpić ulubieniec publiczności z Vicente Calderon i wychowanek Atletico, Fernando Torres. O ile jednak Quique Sanchez Flores mógł liczyć na snajperskie umiejętności Diego Forlana, to Rafa Benitez oszukiwał sam siebie, twierdząc, że David N'Gog może z powodzeniem zastąpić "El Nino". Wynik spotkania w 9. minucie otworzył właśnie Forlan, ale bramkę - jak się później okazało zwycięską - przez niego zdobytą można określić mianem kuriozalnej. Z lewej strony pola karnego dośrodkował Jurado. Forlan nie trafił czysto głową w piłkę i w zasadzie zgasił ją sobie przed nogi, co zmyliło Pepa Reinę. Urugwajczyk oddał w końcu strzał na bramkę The Reds, Reina zdołał odbić piłkę nogą, ale nie na tyle skutecznie, by zbić ją z toru lotu do bramki. Nabrała jeszcze tak dziwnej rotacji, że próbujący rozpaczliwie interweniować Jaimie Carragher minął się z nią.

Po stracie bramki goście z Anglii grali tak samo, jak w pierwszych minutach - cofnięci głęboko na swoją połowę i czyhający na kontrataki. Po jednym z nich w 18. minucie Yossi Benayoun umieścił nawet piłkę w bramce Atletico, ale sędzia asystent niesłusznie orzekł, że reprezentant Izraela był na pozycji spalonej. Kilkadziesiąt sekund później Davida De Geę próbował zaskoczyć Steven Gerrard, ale piłka po jego strzale ugrzęzła w bocznej siatce. N'Gog, który miał zastąpić Torresa nie zapisał się w historii meczu niczym oprócz nieudanej przewrotki.

Kolejną akcję, która mogła zakończyć się bramką przeprowadzili gospodarze. Już po przerwie, w 57. minucie Tomas Ujfalusi pomknął prawym skrzydłem i dośrodkował na dłuższy słupek do Simao. Portugalski skrzydłowy poślizgnął się przy oddawaniu strzału, ale panował nad swoim ciałem w tym stopniu, że zdołał zmusić Reinę do trudnej interwencji. Po godzinie gry Rafa Benitez stracił cierpliwość dla bezbarwnego N'Goga i wprowadził na jego miejsce Ryana Babela. To jednak nie odmieniło The Reds i w dalszym ciągu w natarciu byli gospodarze. Rozgrywający dobrą partię w czwartkowy wieczór Ujfalusi w 77. minucie uderzył na bramkę Liverpoolu sprzed pola karnego. Reina odbił piłkę przed siebie, ale do dobitki nie zdążył Forlan.

Za tydzień na Anfield Road Atletico wystąpi wzmocnione o wracającego po pauzie za kartki Aguero. Liverpool natomiast w dalszym ciągu będzie bez kontuzjowanego Torresa, a w obecnej kadrze The Reds nie widać zawodnika, który mógłby wypełnić lukę po "El Nino" i poprowadzić Liverpool do awansu do finału rozgrywek.

W pojedynku z Hamburgerem SV piłkarze rewelacji pierwszej edycji Ligi Europejskiej, Fulham Londyn udowodnili, że nie bez przyczyny ich dwa ostatnie spotkania ligowe kończyły się bezbramkowymi remisami. Cottagers ani razu poważnie nie zagrozili bramce Franka Rosta, a sami przez pełne 90 minut rzadko kiedy dopuszczali gospodarzy w swoje pole karne. Większość strzałów, które oddawali zawodnicy Hamburgera padały z dystansu. Dość powiedzieć, że Ruud van Nistelrooy, który jest typowym królem pola karnego, w całym meczu oddał zaledwie jeden strzał na bramkę Marka Schwarzera. Australijski bramkarz jednak bez problemów poradził sobie z uderzeniem napastnika, który w swoich 9 poprzednich występach przeciwko Fulham zdobył aż 10 bramek.

Wydawało się, że blisko szczęścia był Piotr Trochowski, ale po jego strzale sprzed pola karnego Schwarzer z najwyższym trudem zdołał sparować piłkę na rzut rożny. Goście z zachodniego Londynu nie oddali przez cały mecz celnego strzału na bramkę Franka Rosta. W najlepszej okazji w 64. minucie znalazł się Zoltan Gera, ale węgierski napastnik Fulham w ostatniej chwili zgubił się w dryblingu przed bramką gospodarzy i będąc sam na sam z Rostem nie zdążył oddać strzału. Swoją szansę miał też wprowadzony po przerwie Mladen Petrić, ale także i przy jego próbie Schwarzer udowodnił, że jest bramkarzem najwyższej klasy i wybił piłkę lecącą tuż obok słupka.

Przed rewanżem bezbramkowy remis jest idealnym wynikiem dla Fulham, które na własnym stadionie w tej edycji Ligi Europejskiej potrafiło już ograć Szachtar Donieck, Juventus Turyn i VfL Wolfsburg.

***

Atletico Madryt - Liverpool FC 1:0 (1:0)

1:0 - Forlan 9'

Składy:

Atletico Madryt: De Gea - Ujfalusi, Perea, Alvaro Dominguez, Antonio Lopez - Paulo Assuncao, Simao (78' Valera), Raul Garcia, Reyes (90+2' Camacho) - Jurado, Forlan (85' Salvio).

Liverpool FC: Reina - Johnson, Carragher, Kyrgiakos, Agger - Kuyt, Lucas, Mascherano, Benayoun (84' El Zhar), Gerrard - N'Gog (64' Babel).

Żółte kartki: Valero (Atletico) oraz Kyrgiakos (Liverpool)

Sędzia: Laurent Duhamel (Francja).

Hamburger SV - Fulham Londyn 0:0

Składy:

Hamburger SV: Rost - Demel (82' Rincon), Boateng, Mathijsen, Aogo - Pitroipa, Jarolim, Ze Roberto, Trochowski - Guerrero (72' Petrić), Van Nistelrooy.

Fulham Londyn: Schwarzer - Baird, Hughes, Hangeland, Konchesky - Duff, Etuhu, Murphy, Davies - Gera, Zamora (52' Dempsey).

Żółte kartki: Mathijsen, Trochowski (HSV) oraz Baird, Gera (Fulham).

Sędzia: Claus Bo Larsen (Dania).

Źródło artykułu: