Chodzi o zapis z 2000 roku, kiedy to kupująca wówczas na pięć lat prawa do transmsji stacja Canal+ zastrzegła sobie w umowie, że przy kolejnych przetargach ma prawo pierwokupu. Oznaczało to, że stacja mogła przebić każdą konkurencyjną ofertę. Sprawą zainteresował się UOKiK i uznał to za praktyki niezgodne z prawem, a jego decyzję podtrzymał Sąd Apelacyjny - czytamy w Przeglądzie Sportowym.
- Wpłaciliśmy zasądzoną kwotę, bo zobowiązują nas do tego przepisy. Ale złożymy wniosek do Sądu Najwyższego o kasację wyroku - mówi Marta Jóźwiak z biura prasowego Canal+. Jej zdaniem kluczowe jest to, że Canal+ nigdy z prawa pierwokupu nie skorzystał, a PZPN de facto mógł sprzedawać ligę temu, kto przedstawił najlepszą ofertę.